poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Nisargadatta Maharaj Jaźń i "moje"

-Każdy mówi: „ja pracuję”, „ja przychodzę”, „ja idę”.
NM: Nie mam obiekcji co do konwencji waszego języka, ale one zniekształcają i niszczą rzeczywistość. Bardziej odpowiednim sposobem mówienia byłoby: „jest mówienie”, jest pracowanie”, jest przychodzenie”.
*
Jestem bardzo przywiązany do mojej rodziny i posiadłości. Jak mogę przezwyciężyć te przywiązanie?
NM: To przywiązanie jest zrodzone z poczucia „mnie” i „moje”. Znajdź prawdziwe znaczenie tych słów i będziesz wolny od wszelkich więzów. Posiadasz umysł rozciągnięty w czasie. Rzeczy przydarzają ci się jedna za drugą i pamięć pozostaje. Nie ma w tym nic złego. Problem powstaje gdy pamięć przeszłych bólów i przyjemności, które są esencjonalne dla wszelkiego organicznego życia, pozostaje jako refleks dominujący zachowanie. Przybiera on kształt „Ja” i używa ciała i umysłu dla swoich celów, które niezmiennie są poszukiwaniem przyjemności lub ucieczką przed bólem. Jeżeli rozpoznasz „ja” jakim ono jest, kłębowiskiem pożądań i lęków i poczucie „moje” jako obejmujące wszystkie rzeczy i ludzi potrzebnych dla celu uniknięcia bólu i zabezpieczenia przyjemności, zobaczysz, że „ja” i „moje” są fałszywymi ideami, nie mającymi podstaw w rzeczywistości. Stworzone przez umysł, rządzą swym kreatorem tak długo jak bierze je za prawdziwe, gdy zakwestionowane, znikają. „Ja” i „moje” nie mając istnienia same w sobie, wymagają wspomagania, które odnajdują w ciele. Ciało staje się ich punktem odniesienia. Kiedy mówisz „mój” mąż. „moje” dzieci, masz na myśli ciało męża, i ciała dzieci. Zrezygnuj z idei bycia ciałem i zmierz się z pytaniem „ kim jestem?”. Tym samym od razu rozpocznie się proces który sprowadzi z powrotem rzeczywistość, lub raczej zabierze umysł do rzeczywistości. Ale nie możesz się obawiać.
*
Bez ciała nie możesz być zabity, bez posiadłości nie możesz być ograbiony, bez umysłu nie możesz być zwiedziony. Nie ma punktu gdzie pożądanie czy strach mogłyby się zahaczyć.
*
NM: Obserwuję wszystko to co się wydarza, łącznie z moim mówieniem do ciebie. To nie ja jestem tym kto mówi, słowa pojawiają się w moim umyśle i wtedy słyszę je wypowiedziane.
-Czy nie jest tak u każdego?
NM: Kto powiedział, że nie? Ale ty nalegasz, że ty myślisz, ty mówisz, podczas gdy dla mnie jest myślenie, jest mówienie.
*
W rzeczywistości jest tylko percepcja. Postrzegający i postrzegane są konceptualne. Akt postrzegania jest aktualny.
*
Powiedziałeś kiedyś, że widzący, widziane i widzenie są jedną pojedynczą rzeczą, nie trzema. Dla mnie te trzy są odseparowane. Nie wątpię w twoje słowa, tylko nie rozumiem.
NM: Spójrz dokładniej i zobaczysz, że widz i widziane pojawiają się tylko gdy jest widzenie. Są atrybutami widzenia. Kiedy mówisz „ja widzę to” to „ja” i „to” przychodzą wraz z widzeniem, nie przedtem.
*
Wiem, że jest świat który obejmuje to ciało i ten umysł, ale nie uważam ich za bardziej moje niż inne umysły i ciała. Są tam w czasie i przestrzeni, ale ja jestem bez czasu i bez przestrzeni.
*
Kiedy widzę coś przyjemnego, chcę tego. Kto dokładnie tego chce. Jaźń czy umysł?
NM: Pytanie jest źle postawione. Nie ma „kto”. Jest pożądanie, lęk, gniew i umysł mówi: „to ja”, „to moje”. Nie ma takiej rzeczy która mogłaby być nazwana „mną” czy „moją”.
*
Nie traktuję niczego jak moją własność. Gdy nie ma „ja” gdzie jest „moje”.
*
Obecne „jestem” jest tak samo fałszywe jak „ja byłem” czy „będę”. To ledwie idea w umyśle, wrażenie pozostawione przez pamięć i odseparowana tożsamość którą tworzy, jest fałszywa. Ten nawyk odnoszenia się do fałszywego centrum, musi zostać usunięty. Pojęcia „ja widzę”, „ja czuję”, „ja myślę”, „ja robię”, muszą zniknąć z pola świadomości; co pozostaje gdy fałszywe jest nieobecne jest realnością.
*
NM: Jest tylko życie. Nie ma nikogo kto żyłby życiem.
-To rozumiemy, jednak ciągle czynimy próby by przeżywać nasze życie zamiast po prostu być. Czynienie planów na przyszłość wydaje się naszym nierozłącznym nawykiem.
NM: Czy planujecie, czy nie, życie idzie na przód. Ale w samym życiu mała spirala powstaje w umyśle, ciesząca się fantazjami i wyobrażająca sobie, że dominuje i kontroluje życie. Życie samo w sobie jest bez pragnień. Ale fałszywa jaźń chce kontynuacji – przyjemnej kontynuacji. Zatem jest zawsze zaangażowana w zabezpieczanie swej kontynuacji.

***

Nanavira Thera o jaźni:

Atta „ja” jest fundamentalnie pojęciem mistrzostwa nad rzeczami. Ale to pojęcie jest utrzymywane tylko wtedy gdy jest ono przyjemne*, a jest ono przyjemne gdy mistrzostwo te jest zakładane jako będące trwałym; gdyż zawłaszczenie – które jest esencjonalnie rodzajem absolutnej bezczasowości, nieporuszonym poruszającym rzeczami – które jest podminowane nietrwałością nie jest mistrzostwem, jest szyderstwem. I tak w odniesieniu do rzeczy, dhamma jako atta czy „ja” może przetrwać tylko tak długo jak to pojęcie daje przyjemność, a daje ono przyjemność tak długo jak ta dhamma może być pojmowana jako trwała (gdyż uważanie rzeczy za „ja” obdarza je iluzją pewnego rodzaju super stabilności w czasie). W samej sobie, jako dhamma uważana za atta, jej nietrwałość się nie manifestuje (gdyż to przyjemne uważać ją za trwałą); ale gdy jest widziana jako zależna od innych rzeczy, nie uważanych za trwałe, jej nietrwałość staje się widoczna. By zobaczyć nietrwałość w tym co jest uważane za atta, człowiek musi wyjść z ograniczeń indywidualnej dhammy samej w sobie i zobaczyć, że zależy ona od tego co jest nietrwałe. I tak sabba sankhara (nie dhamma) anicca jest powiedziane w znaczeniu „wszystkie rzeczy od których rzeczy (dhamma) zależą, są nietrwałe. Dana dhamma, jako dhamma uważana za atta jest z powodu bycia tak pojmowaną, uważana za przyjemną; ale gdy jest widziane, że zależy ona od jakiejś innej dhammy, która nie będąc uważana za atta, jest ewidentnie nieprzyjemna (a to dzięki niezmiennie fałszywej percepcji trwałości, super-stabilności, u kogoś nie będącego wolnym od asmimana) wtedy jej własna nieprzyjemność staje się widoczna. I tak sabba sankhara (nie dhamma) dukkha jest powiedziane. Kiedy to jest widziane tj kiedy percepcja trwałości i przyjemności jest zrozumiana jako fałszywa - pojecie „Ta dhamma jest moim atta” dochodzi do końca i jest wymieniona przez sabbe dhamma anatta. Trzeba zauważyć, że tylko sotopanna jest tym, który wiedząc i widząc, że jego percepcja trwałości i przyjemności jest fałszywa, jest wolny od tego pojęcia „ja”, jako osoby, chociaż nie od bardziej subtelnego wyobrażenia „ja jestem” -asmimana-, ale to tylko arahat jest całkowicie wolnym od (fałszywej) percepcji trwałości i przyjemności i „dla niego” percepcja nietrwałości nie jest już nieprzyjemna.
* To pojęcie jest przyjemne tylko jeżeli jest brane jako trwałe (to moje pojęcie) i tak nie ucieka od sankharadukkha. Ale jeżeli to pojęcie nie jest doprowadzone do końca, nie ma ucieczki od sankharadukkhe. (to”ja” tutaj omawiane jako pojecie nie powinno być błędnie odczytane jako czysto abstrakcyjna idea, bazująca na nieprawidłowym zrozumieniu, jest tym do czego się odnosi. Puthujjana w żadnym wypadku nie doświadcza swego „ja” jako abstrakcji, a to z powodu, że nie jest to pojęcie racjonalne, pojęcia subiektywności są związane z niewiedzą (avijja) ale emocjonalnie. Do rozumowania dochodzi (jeżeli w ogóle do niego dochodzi) tylko na drugim miejscu, by uczynić to co możliwe z fait accompli.
*

Jak wykazano w Phassa, puthujjana myśli „rzeczy są moje” (tj są moją troską) ponieważ ja jestem, ponieważ istnieję. Bierze on podmiot (ja) za pewnik; i jeżeli rzeczy są zawłaszczone, to dlatego, że on, podmiot istnieje. Sotopanna widzi jednakże, że to zupełnie błędne. Widzi on, że pojęcie „ja jestem” powstaje ponieważ rzeczy (tak długo jak jest jakikolwiek ślad niewiedzy) prezentują się jako „moje”. To znaczenie (intencja czy determinacja) „moje” lub „dla mnie” jest w pewnym sensie -pustką- negatywnym aspektem obecnej rzeczy (czy istniejącego fenomenu) skoro wskazuje to prosto na podmiot i puthujjana, (nie widząc nietrwałości tej wszechobecnej determinacji) zwodzi się zakładając, że w rzeczywistości istnieje podmiot - „ja” - niezależny od obiektu. W ten sposób może być widziane, że doświadczenie puthujjana, pańc'upadanakhandha ma negatywny aspekt (podmiot) i pozytywny aspekt (obiekt). Ale trzeba tu uważać, gdyż faktycznie podział podmiot / obiekt nie jest prostym podziałem na negatywne / pozytywne. Gdyby był takim, tylko pozytywne byłoby obecne (jako istniejący fenomen) a negatywne (podmiot) w ogóle nie byłby obecny, po prostu by nie istniał. Ale podmiot jest w pewnym sensie fenomenologiczny, jest on istniejącym fenomenologicznie negatywem, negatywem, który się pojawia, gdyż puthujjana zakłada obecną rzeczywistość swego „ja” (postawa, że ja jestem). Faktycznie, intencja czy determinacja „moje” wskazująca na podmiot, jest kompleksową strukturą włączającą niewiedzę. Podmiot nie jest prosto negatywny w relacji do pozytywnego obiektu; jest on mistrzem nad obiektem, i tak, rodzajem pozytywne-negatywnego; mistrzem, który nie pojawia się bezpośrednio, ale który w ten czy inny sposób istnieje*. To ten mistrz, którego poszukuje puthujjana gdy zaangażowany w refleksję, by się z nim zidentyfikować, nadaremnie!**. To złudne mistrzostwo podmiotu nad obiektem musi być rygorystycznie rozróżnione od refleksyjnej zdolności do kontrolowania czy wyboru, które to dokonuje się w wolicjonalnym działaniu tak samo u arahata jak i puthujjana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.