środa, 25 sierpnia 2010

Cud Mahaki

Przy pewnej okazji liczni starsi mnisi mieszkali w Macchikasanda w Dzikim Gaju Mango. Wtedy gospodarz Citta zbliżył się do tych starszych mnichów, złożył im hołd, usiadł z boku i powiedział: „Czcigodni panowie, niech starsi zaakceptują ode mnie jutrzejszy posiłek w mojej oborze”. Starsi mnisi zgodzili się w milczeniu. Wtedy gospodarz Citta, zrozumiawszy, że starsi się zgodzili, wstał ze swego miejsca, złożył im hołd i odszedł trzymając ich po swej prawej stronie. Kiedy minęła noc, o poranku, starsi mnisi ubrali się, zabrali swe miski i zewnętrzne szaty i udali się do obory gospodarza Citty. Tam usiedli na wyznaczonych miejscach. Wtedy gospodarz Citta, swą własną ręką, obsłużył i zadowolił starszych mnichów smacznym ryżem gotowanym na mleku z ghee. Kiedy starsi skończyli jeść i odłożyli swe miski, wstali ze swych miejsc i odeszli. Wtedy gospodarz Citta, po powiedzeniu: „Rozdaj pozostałość”, podążył blisko za starszymi mnichami. Przy tej okazji było bardzo gorąco. I starsi szli jakby ich ciała się rozpuszczały z powodu jedzenia które zjedli. Przy tej okazji czcigodny Mahaka był najmłodszym mnichem w tamtym Zgromadzeniu. Wtedy czcigodny Mahaka rzekł do głównego starszego mnicha: „Byłoby dobrze, czcigodny starszy, gdyby zawiał chłodny wiatr i sklepienie pokryło się chmurami i z nieba padała mżawka”. „Byłoby to dobrze, przyjacielu”. Wtedy czcigodny Mahaka wykonał taki czyn duchowej mocy, że zawiał chłodny wiatr, i sklepienie pokryło się chmurami i z nieba padała mżawka. Wtedy wydało się gospodarzowi Citta: „Taka jest duchowa siła i moc, którą posiada najmłodszy mnich w tym Zgromadzeniu!”. Wtedy gdy czcigodny Mahaka dotarł do klasztoru, rzekł do czcigodnego głównego mnicha: „Czy to dosyć, czcigodny Starszy?”. „To wystarczy, przyjacielu Mahaka. Co zostało zrobione jest wystarczające, co zostało zaoferowane jest wystarczające”. Wtedy starsi mnisi udali się do swoich miejsc odpoczynku a czcigodny Mahaka udał się do swojego mieszkania. Wtedy gospodarz Citta podszedł do czcigodnego Mahaki, złożył mu hołd, usiadł z boku i rzekł do niego: „Byłoby dobrze czcigodny panie, gdyby mistrz Mahaka pokazał mi nadludzki cud duchowej mocy”. „Zatem gospodarzu, rozłóż swój płaszcz na werandzie i rozrzuć na nim wiązkę trawy”. „Tak jest, czcigodny panie”, odpowiedział gospodarz Citta i rozłożył swój płaszcz na werandzie i rozrzucił na nim wiązkę trawy. Wtedy gdy wszedł do swojego mieszkania i zamknął się na rygiel, czcigodny Mahaka wykonał taki czyn duchowej mocy, że przez dziurkę od klucza w drzwiach wybuchnął płomień i spalił trawę ale nie płaszcz. Gospodarz Citta otrzepał płaszcz i stanął zboku, zaszokowany i przestraszony. Wtedy czcigodny Mahaka, wyszedł ze swego mieszkania i rzekł do gospodarza Citty: „Czy to dosyć, gospodarzu?” „To wystarczy, czcigodny Mahako. Co zostało zrobione jest wystarczające, co zostało zaoferowane jest wystarczające. Niech czcigodny Mahaka ucieszy się tym miłym Gajem Dzikiego Mango w Micchikasanda. Chętnie będę zapewniał czcigodnemu mistrzowi Mahaka szaty, jedzenie, miejsca odpoczynku, i lekarstwa”. „To miło z twojej strony, gospodarzu”. Wtedy czcigodny Mahaka uporządkował swe mieszkanie, zabrał miskę i szatę i opuścił Macchikasanadę. Kiedy odszedł z Macchikasanady, odszedł na dobre i nigdy nie powrócił.

SN 41. 4

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.