piątek, 23 lipca 2010

Ajhan Chah Oponując pożądaniu

Jeżeli świeckie życie byłoby najkorzystniejsze dla praktyki, Budda nie zachęcałby nas do zostania mnichami. Nasze ciała i umysły są gangiem złodziei i morderców, stale ciągnących nas ku ogniom chciwości, nienawiści i złudzenia. W świeckim życiu, jest znacznie trudniej, ze stałym zmysłowym kontaktem; to jakby coś stale wołało zapraszającym tonem z domu: „Och chodź tu, proszę przyjdź”. A gdy się zbliżysz, drzwi się otwierają i zostajesz zastrzelony.

Możesz podejmować się ascetycznych praktyk, takich jak noszenie nieatrakcyjnego ubrania czy medytacji nad zwłokami, wszędzie gdzie spojrzysz widząc szkielet czy zwłoki. Ale te praktyki nie są łatwe. Jak tylko dojrzysz młodą ładną dziewczynę, przestajesz widzieć zwłoki.

Medytacja nad ciałem jest przykładem oponowania. Normalnie uważamy ciało za dobre i piękne. Ścieżką jest kontemplowanie jego nietrwałości i nieprzyjemnych aspektów ciała. Kiedy jesteś młody i silny, zdrowy i nieschorowany, łatwo możesz popaść w błędne myślenie i podjąć się niekorzystnych działań. Śmierć wydaje się odległa, człowiek nikogo i niczego się nie obawia. Jeżeli nie medytujemy, smak choroby i świadomość starości mogą być konieczne, by zmienić nasz punkt widzenia. Ale czemu na to czekać? Bądź tym kto umarł już teraz. Twoje pożądania nie umarły, to prawda, ale zachowuj się jakby były już martwe. Czasami jest konieczne dojście do ekstremów, takich jak życie blisko dzikich zwierząt. Jeżeli wiesz, że w okolicy są tygrysy i dzikie słonie i obawiasz się o swoje życie, nie masz czasu myśleć o seksie. Możesz też zredukować porcje jedzenia czy przeprowadzić głodówkę by czasowo zredukować energię.

Pewni mnisi żyją na cmentarzu i czynią śmierć i rozkład swym stałym obiektem medytacji. Jako młody mnich, lubiłem żyć ze starymi ludźmi, pytając się ich o to jak to jest być starym, widząc ich i zdając sobie sprawę, że my wszyscy idziemy tą samą drogą. Gdy stale utrzymujemy śmierć i rozkład w umyśle, zaczyna się pojawiać beznamiętność i rozczarowanie zmysłowym światem co wiedzie ku radości i koncentracji. Człowiek widzi rzeczy takimi jakimi są i jest od nich wolny. Później gdy medytacja jest mocno ustabilizowana, nie ma kłopotów. Dajemy się wodzić pożądaniu ponieważ nasza medytacja nie jest jeszcze niewzruszona.

Kiedy jako mnisi mieszkamy w lesie, już dłużej nie pozwalamy naszym skalaniom by szły swoją drogą, dlatego odkrywamy, że kopią one nas całkiem mocno. Cierpliwość i wytrwałość są jedynym lekarstwem. Faktycznie czasami w naszej praktyce nie ma nic innego, tylko wytrwałość. Ale to oczywiście się zmienia. Ludzie z zewnątrz mogą nas nazwać szalonymi, dlatego, ze mieszkamy w lesie w taki sposób, siedząc jak posągi. Ale jak oni żyją? Śmieją się, płaczą, są tak pochwyceni, że nawet się wzajemnie zabijają, kierowani chciwością i nienawiścią. Kto tu jest szalony?

Pamiętaj i utrzymuj w umyśle dlaczego odeszliśmy w bezdomność. Każdy kto przychodzi praktykować jak my i kto nie doświadczył oświecenia, zmarnował swój czas. Świeckim ludziom z ich rodzinami i posiadłościami i obowiązkami to się udało*. Ten kto odszedł w bezdomność z pewnością powinien być także do tego zdolny.

*"Mistrzu Gotama, czy jest jakiś gospodarz, który bez zaniechania więzów świeckiego życia, po rozpadzie ciała, po śmierci zrealizuje koniec cierpienia?" "Nie ma gospodarza, który bez zaniechania więzów świeckiego życia, który po rozpadzie ciała, po śmierci zrealizuje koniec cierpienia". M 71

Ajhan Chah mówi zatem o przebiciu się do Czterech Szlachetnych Prawd a nie o ich pełnej realizacji co osiąga się dopiero jako arahat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.