piątek, 30 lipca 2010

Meghiya

Tak usłyszałem. Pewnego razu Zrealizowany mieszkał w Calika na Skale Calika, a jego pomocnikiem był czcigodny Meghiya. Udał się on do Zrealizowanego i powiedział:"Panie, chcę iść żebrać o jedzenie do Jantugama". "To czas byś uczynił to co uważasz za stosowne". Był poranek, więc czcigodny Meghiya ubrał się i zabrał swą miskę i zewnętrzną szatę i udał się do Jantugama żebrać o jedzenie. Kiedy skończył żebraczy obchód i spożył posiłek po powrocie, udał się nad brzeg rzeki Kimikala. Podczas gdy spacerował i wędrował dla relaksu wzdłuż brzegu rzeki, zobaczył czarujący i inspirujący mangowy gaj. Pomyślał: "Ten czarujący i inspirujący mangowy gaj może służyć wysiłkom szlachetnie urodzonego, który nie unika wysiłku. Jeżeli Zrealizowany pozwoli, udam się do tego gaju by podjąć wysiłek". Wtedy udał się do Zrealizowanego i opowiedział mu o tym. Wtedy Zrealizowany powiedział: "Poczekaj, Meghiya, jesteśmy ciągle sami. Poczekaj aż przyjdą inni mnisi". Drugi raz Meghiya powiedział: "Zrealizowanemu nie pozostało już nic więcej do zrobienia. Nie potrzebuje on potwierdzić tego co już dokonał. Ale nam ciągle pozostało coś do zrobienia. Potrzebujemy potwierdzenia tego co już wykonaliśmy. Jeżeli Zrealizowany pozwoli, udamy się do tego mangowego gaju by podjąć wysiłek". Drugi raz Zrealizowany powiedział: "Poczekaj, Maghiya, jesteśmy ciągle sami. Poczekaj aż przyjdą inni mnisi". Trzeci raz czcigodny Maghiya powtórzył swoją prośbę. "Skoro mówisz o wysiłku, Meghiya, co możemy ci powiedzieć? To czas byś uczynił to co uważasz za stosowne". Wtedy czcigodny Meghiya wstał z miejsca i po złożeniu Zrealizowanemu hołdu, trzymając się jego prawej strony, udał się do mangowego gaju, gdzie usiadł u korzenia drzewa na czas swego dziennego pobytu. I przez prawie cały ten czas, gdy pozostawał w mangowym gaju, trzy rodzaje złych, niekorzystnych myśli zajmowały jego umysł, mianowicie myśli zmysłowego pożądania, myśli złej woli i myśli okrucieństwa. Pojawiło się w jego umyśle:"To niesamowite, to zadziwiające. Oto ja, który odszedłem kierując się wiarą, ze świeckiego życia w bezdomność, jednak jestem nawiedzany przez te trzy rodzaje niekorzystnych myśli". Z nastaniem wieczoru, wstał on z odosobnienia i udał się do Zrealizowanego i opowiedział mu o wszystkim. "Meghiya, kiedy serce jeszcze nie dojrzało do wyzwolenia, pięć rzeczy prowadzi do tej dojrzałości. Jakie pięć? Po pierwsze, mnich ma dobrych przyjaciół i towarzyszy. Po drugie jest on perfekcyjny w moralności, zdyscyplinowany dyscypliną Patimokki, perfekcyjny w prowadzeniu się i zachowaniu, obawiający się najmniejszego wykroczenia, trenuje kierując wysiłek by przestrzegać reguł treningu. Po trzecie, jest tym kto bez kłopotów i zastrzeżeń podejmuje mowę o ścieraniu, przedkładającą wyzwolenie serca, prowadzącą do całkowitej beznamiętności, zaniku wstrzymania, uspokojenia, bezpośredniej wiedzy, oświecenia, Nibbany, to jest mowę o ograniczeniu potrzeb, o zadowoleniu, odosobnieniu, odłączeniu od społeczności, energii, moralności, koncentracji, zrozumieniu, wyzwoleniu, wiedzy i wizji wyzwolenia. Po czwarte, mnich jest energiczny w rezygnacji z niekorzystnych rzeczy i rozwijaniu korzystnych rzeczy, jest wytrwały, uporczywy i nie ulegający zmęczeniu odnośnie do rzeczy korzystnych. Po piąte, mnich posiada zrozumienie, posiada zrozumienie szlachetnych, przenikliwe zrozumienie o pojawianiu się i zanikaniu, prowadzące do końca cierpienia. A kiedy mnich ma dobrych przyjaciół i dobrych towarzyszy, należy oczekiwać, że będzie się prowadził moralnie, że będzie podejmował mowę... taką mowę, która dotyczy ścierania...,że będzie energiczny w rezygnacji z niekorzystnych rzeczy...,że będzie miał przenikliwe zrozumienie o pojawianiu się i zanikaniu, prowadzącym do końca cierpienia".

Ale aby ustanowić w sobie te pięć rzeczy, mnich musi wypracować te cztery rzeczy. Odpychające aspekty ciała powinny być kontemplowane aby zaniechać pożądania; przyjazność powinna być kontemplowana aby zaniechać złej woli; uważność oddychania powinna być praktykowana w celu usunięcia dyskursywnych myśli; percepcja nietrwałości powinna być kontemplowana w celu eliminacji wyobrażenia "jestem". Bo gdy osoba postrzega nietrwałość, ustanawia się u niej percepcja nie-ja, a kiedy osoba postrzega nie-ja osiąga eliminację wyobrażenia „jestem” a to jest Nibbana tutaj i teraz.

Znając znaczenie tego, Zrealizowany wygłosił takie powiedzenie:

Mierne myśli, trywialne myśli
Przychodzą kusić umysł i odchodzą;
Nie rozumiejąc tych myśli w umyśle,
Serce gubi się goniąc za nimi tam i z powrotem.
Człowiek rozumiejący te myśli w umyśle
Wypędza je energicznie uważnością.
A przebudzony skończył z nimi wszystkimi;
Bo żadne pokusy nie nawiedzają jego umysłu.

U 4:1 A 9:3

Z nurtem rzeki

To zostało powiedziane przez Zrealizowanego...

Załóżmy mnisi, że jest człowiek unoszony przez nurt rzeki co wydaje się przyjemnym i miłym. Ale widząc go człowiek o bystrym wzroku, stojący na brzegu rzeki woła do niego:"Hej, dobry człowieku, chociaż jesteś unoszony przez nurt rzeki co wydaje się przyjemnym i miłym, tam niżej jest basen z mętnymi falami i wirami, z potworami i demonami. Gdy dostaniesz się do tego basenu, umrzesz lub spotka cię cierpienie jak to przy umieraniu". Wtedy mnisi, po usłyszeniu tych słów tego człowieka, płynący podejmuje wysiłek stopami i rękami, płynąc pod prąd.

Mnisi, użyłem tego przykładu by ukazać znaczenie. A znaczenie tego jest takie: "Nurt rzeki" jest odpowiednikiem pragnienia, wydające się "przyjemnym i miłym" jest odpowiednikiem sześciu wewnętrznych baz zmysłowych. "Basen poniżej" jest odpowiednikiem pięciu niższych więzów*. "Mętne fale" są odpowiednikiem gniewu i awersji. "Wiry" są odpowiednikiem pięciu strun zmysłowego pożądania. "Potwory i demony" są odpowiednikiem kobiet. "Pod prąd" jest odpowiednikiem wyrzeczenia. "Wysiłek stopami i rękami" jest odpowiednikiem wzmożonej energii. Człowiek o bystrym wzroku stojący na brzegu jest odpowiednikiem Tathagaty, Arahata, Całkowicie Przebudzonego.

Pragnący przyszłego bezpieczeństwa od niewoli,
Powinien zaniechać zmysłowego pożądania,
Jakkolwiek bolesnym mogłoby się to wydawać.
Właściwie pojmując z mądrością
Posiadając umysł co dobrze wyzwolony
Człowiek może osiągnąć wolność, krok po kroku.

Ten kto jest mistrzem wiedzy
Kto przeżył święte życie
Jest nazywany tym co doszedł na koniec świata
Człowiekiem co dotarł na drugi brzeg.

Itv
*Pięć niższych więzów to: Pogląd na osobowość, wątpliwości, przywiązanie do reguł i obserwancji, zmysłowe pożądanie, zła wola

czwartek, 29 lipca 2010

Współzależne powstawanie

Mnisi pouczę was o współzależnym powstawaniu i o współzależnie powstałych rzeczach. Słuchajcie i uważajcie na to co będę mówił. A czym jest, mnisi współzależne powstawanie? "Z narodzinami jako warunek, starość i śmierć (dochodzą do pozytywnego istnienia)" czy Tathagatowie pojawiają się, czy nie ma pojawienia się Tathagatów, ten element natury, ta stabilność Dhammy, te swoiste uwarunkowanie ciągle pozostaje właśnie takim, Tathagata przejrzał i poznał to.To osiągnąwszy, wyjaśnia to, naucza tego, proklamuje, ustanawia, ukazuje, analizuje, naświetla to i mówi: „Zobacz! Z narodzinami jako warunek, starość i śmierć!” Z istnieniem jako warunek narodziny...Z utrzymywaniem jako warunek, istnienie...Z pragnieniem jako warunek utrzymywanie...Z uczuciem jako warunek pragnienie...Z kontaktem jako warunek uczucie... Z sześcioraką bazą zmysłową kontakt...Z imieniem-i-materią jako warunek, sześcioraka baza... Z świadomością jako warunek imię-i-materia. Z determinacjami jako warunek świadomość... Z ignorancją jako warunek determinacje (dochodzą do pozytywnego istnienia)", czy Tathagatowie pojawiają się, czy nie ma pojawienia się Tathagatów, ten element natury, ta stabilność Dhammy, te swoiste uwarunkowanie ciągle pozostaje właśnie takim, Tathagata przejrzał i poznał to. To osiągnąwszy, wyjaśnia to, naucza tego, proklamuje, ustanawia, ukazuje, analizuje, naświetla to i mówi: „Zobacz! Z ignorancją jako warunek, determinacje". A czym są współzależnie powstałe rzeczy? Starość i śmierć, mnisi są nietrwałe, determinowane, współzależnie powstałe, są podmiotem destrukcji, zaniku, przemijania i wstrzymania. Narodziny są nietrwałe...Istnienie jest nietrwałe... Utrzymywanie jest nietrwałe...Pragnienie jest nietrwałe...Uczucie jest nietrwałe...Kontakt jest nietrwały...Sześć baz zmysłowych jest nietrwałych...Imię-i-materia jest nietrwała ...Świadomość jest nietrwała... Determinacje są nietrwałe ... Ignorancja jest nietrwała, determinowana, współzależnie powstała, podmiotem destrukcji, zaniku, przemijania i wstrzymania. To nazywa się współzależnie powstałymi rzeczami. Mnisi, kiedy szlachetny uczeń jasno dostrzegł z właściwą mądrością, takim jakim jest to współzależne powstawanie i te współzależnie powstałe rzeczy, nie jest możliwe by wracał on do przeszłości, myśląc "Istniałem w przeszłości?", "Czy nie istniałem w przeszłości?", "Czym byłem w przeszłości?", "Jak byłem w przeszłości?", Będąc czym, czym się stałem w przeszłości?" Lub by wybiegał on w przyszłość, myśląc "Będę istniał w przyszłości?" "Czy nie będę istniał w przyszłości?" Czym będę w przyszłości? Jak będę w przyszłości? Będąc czym, czym stanę się w przyszłości? Lub by był teraz wewnętrznie zaniepokojony o obecny czas: "Jestem?""Nie jestem?""Czym jestem?" Jak jestem?"" Te stworzenie skąd się wzięło?"" Dokąd zmierza?" Z jakiego powodu (jest to niemożliwe?) Ponieważ mnisi szlachetny uczeń jasno zobaczył z właściwą wiedzą takim jakim jest to współzależne powstawanie i te współzależnie powstałe rzeczy. SN 12:20

***

Bardzo ważna Sutta, wielce pomocna dla zrozumienia współzależnego powstawania. Przede wszystkim dowiadujemy się z niej, że współzależne powstawanie to specyficzna relacja pomiędzy ogniwami. Z narodzinami jako warunek starość i śmierć nie jest zatem opisem temporalnego procesu: „kiedyś się urodziłem i po iluś latach umrę” ale wskazuje na niezbędność istnienia narodzin by można było mówić o śmierci. Narodziny i śmierć są ze sobą nierozerwalnie związane, i powinno być dla nas jasne, że większość ludzi nie widzi tej relacji, gdyż cieszy się z narodzin a płacze przy śmierci, podczas gdy tak naprawdę narodziny są po prostu wyrokiem śmierci. Czy zatem nie ma drogi ucieczki przed śmiercią? Otóż jest. Bo drugą rzeczą jaką dowiadujemy się z tej sutry jest to, że narodziny, które determinują śmierć są rzeczą współzależnie powstałą a zatem nietrwałą gdyż narodziny same zależą od pewnej determnicji – taka sama relacja jak pomiędzy narodzinami a śmiercią, jest pomiędzy istnieniem a narodzinami.

Zwykły człowiek bierze swe istnienie za pewne -jestem-. Jak mówi Nisargadatta Maharaj to jedyna rzecz co do której ludzie nie mogą się pokłócić, bo nawet jak znajdzie się jakiś oryginał zaprzeczający swemu własnemu istnieniu, to w samym akcie jego negacji jest ukryta afirmacja istnienia, jest on tym który twierdzi, że go nie ma. A zatem zwykły człowiek nie widzący, że istnienie jest współzależnie powstałe, zastanawia się nad sobą:

"Istniałem w przeszłości?", "Czy nie istniałem w przeszłości?", "Czym byłem w przeszłości?", "Jak byłem w przeszłości?", Będąc czym, czym się stałem w przeszłości?" Lub by wybiegał on w przyszłość, myśląc "Będę istniał w przyszłości?" "Czy nie będę istniał w przyszłości?" Czym będę w przyszłości? Jak będę w przyszłości? Będąc czym, czym stanę się w przyszłości? Lub by był teraz wewnętrznie zaniepokojony o obecny czas: "Jestem?""Nie jestem?""Czym jestem?" Jak jestem?"" Te stworzenie skąd się wzięło?"" Dokąd zmierza?"

Nie widzi on, że istnienie jest nietrwałe, determinowane i powstałe współzależnie od wiary w istnienie „ja” attavadupadana, co fachowo nazywa się utrzymywaniem. Widzący współzależne powstawanie widzi zależność koncepcji „jestem” od utrzymywania i nie zadaje sobie wyżej wspomnianych pytań. Z kolei ci co nie widzą współzależnego powstawania są uchwyceni przezy dialektykę na temat istnienia – nieistnienia. Stanowisko jakie zajmą będzie zależało od emocjonalnego nastawienia do swej egzystencji.

Mnisi, są dwa rodzaje poglądów i kiedy bogowie i ludzie się ich trzymają pewni grzęzną a pewni idą za daleko, to tylko ci z wglądem widzą. A jak niektórzy grzęzną? Bogowie i ludzie kochają istnienie, rozmiłowują się w istnieniu, cieszą się istnieniem, kiedy jest im wykładana Dhamma o wstrzymaniu istnienia, ich serca nie pokładają w niej zaufania, nie stają się stabilne i zdecydowane. I tak niektórzy grzęzną. A jak pewni idą za daleko? Niektórzy są zawstydzeni, upokorzeni i zdegustowani tym samym istnieniem i patrzą w przód ku nie-istnieniu w ten sposób: „Panowie, po rozpadzie ciała te „ja” jest ucięte, anihilowane i po śmierci nie istnieje, to najspokojniejsze, to najwyższy cel, to jest rzeczywistość”, i tak niektórzy idą za daleko. A jak ci z wglądem widzą? Tu mnich widzi cokolwiek doszło do istnienia jako doszłe do istnienia. Widząc w ten sposób wszedł on na drogę do beznamiętności w stosunku do tego, drogę do zaniku i wstrzymania pożądania tego. Tak widzi ten z wglądem. (Itv49).

środa, 28 lipca 2010

Wei wu wei

Jak długo podmiot jest ześrodkowany w fenomenalnym obiekcie i myśli, i mówi z tej pozycji, podmiot jest zidentyfikowany z obiektem, i jest spętany. Tak długo jak ta sytuacja się utrzymuje, zidentyfikowany podmiot nigdy nie może być wolny – gdyż wolność jest uwolnieniem się od tej identyfikacji. Porzucenie fenomenalnego centrum tworzy jedyną „praktykę” i takie porzucenie nie jest aktem wolicjonalnym dokonanym przez zidentyfikowany podmiot, ale nie-działaniem (wu-wei) pozostawiającym noumenalne centrum przy kontroli fenomenalnej aktywności i uwalniającym od fikcyjnego wtrącania się wyobrażonego „ja”. Czy wciąż myślisz, patrzysz, żyjesz jak gdyby z wyobrażonego fenomenalnego centrum? Tak długo jak to robisz, nigdy nie rozpoznasz swej wolności.


Czy jakiekolwiek twierdzenie może być bardziej klasyczne?

Czy jakiekolwiek twierdzenie może być bardziej oczywiste?

Czy jakiekolwiek twierdzenie może być bardziej ważne?


A jednak - Wschód i Zachód – jak wielu tego przestrzega? I tak:

Czy jakiekolwiek twierdzenie może być bardziej potrzebne?


*


Prawie każdy wydaje się akceptować czas jak gdyby istniał on absolutnie, gdyż w rzeczy samej, prawie zawsze, wszystko jest dyskutowane i analizowane w kontekście czasu jakby ten był fundacją nie do zakwestionowania, wszystkiego tego co jest znane.

Oczywiście, czas jest fundacją, ale jak może uchodzić za nie do zakwestionowania? Czy ktokolwiek, kiedykolwiek przedstawił jakikolwiek dowód na jego obiektywne istnienie – poza faktem, że wszystko zależy od jego istnienia, co dokładnie jest une petition de priencipe, prosi się o zapytanie?

Zatem argumentacja na temat faktyczności „rzeczy” jako takich, wszystkiego będącego podmiotem ciągłości, bez rozważania ważności tej „ciągłości” od której one wszystkie całkowicie zależą, wydaje się być dziwną wyrwą w logice w jakiekolwiek takiej dyskusji. Z pewnością musimy przyznać, że dopóki ważność tej „ciągłości” nie jest ustanowiona, ważność czegokolwiek co jest od niej zależne, również nie może być ustanowiona ani zaprzeczona. To fundamentalny faktor i powinien mieć pierwszeństwo nad wszystkim innym.

Dyskutowanie czegoś, czego istnienie jest totalnie zależne od czegoś innego, na co istnienie nie przedstawiono dowodu, jest w rzeczy samej daremnym przedsięwzięciem! A jaka obecna dyskusja, religijna czy metafizyczna nie wchodzi w tą kategorię?

„Czas” i oczywiście „przestrzeń” od której jest nie do odseparowania – jest bazą dla wszystkich fenomenów, gdyż bez rozciągnięcia w ciągłości i volumenie, nie mogą one mieć jakiejkolwiek pojawiającej się egzystencji, w ogóle. Przy egzaminacji „czas” i „przestrzeń” rozpoznane zostaną jako nie mające obiektywnej egzystencji inaczej niż jako konceptualna struktura w umyśle, zakładane tło bez którego, żaden fenomen nie może się pojawić. „Czas” i „przestrzeń” zatem muszą być całkowicie subiektywne. Bliższa egzaminacja odkryje, że reprezentują one konceptualny wymiar wszystko włączającego super volumenu, konstytuujący to co jest sugerowane przez termin „subiektywność”. Wyrażając się metafizycznie, możemy powiedzieć, że noumen-ja manifestuje obiektywnie czym jestem, w trzech kierunkach pomiaru, za pomocą czwartego czy super-volumenu, który jest interpretowany sensorycznie przez podzielony-umysł jako to co jest znane jako „czaso-przestrzeń”. Jeżeli obiektywnie „przestrzeń-czas” nie istnieją jako żadna „rzecz” postrzegalna czy poznawalna, to musi to być dla tego, że może być ona ekspresją nieobiektywności, która postrzega i poznaje i to jest tym czym jesteśmy.

Czym zatem jest „czaso-przestrzeń”. Może być ona prowizorycznie zdefiniowana jako super-volumen z którego obserwujemy, interpretowany w trzy wymiarowym universum jako rozciągnięcie, za pomocą sukcesyjnej ciągłości tego pojawiającego się trzy-wymiarowego universum.

„Przeszłość” jest pamięcią,

„Przyszłość” jest przypuszczeniem.

„Teraźniejszość” przechodzi zanim można ją postrzec.

Jedyną „teraźniejszością” zatem jest obecność i z konieczności musi być tym czym jesteśmy.

Taka obecność wobec tego, jest nieuniknienie poza czasem i musi być bezczasowością.

*

„Umieranie” jest umieraniem na fenomenalność; „narodziny” są byciem zrodzonym do fenomenalności, tj postrzegania i – później - do wyobrażania. Oto dlaczego ani to ani to nie istnieje jako takie.

*

Jaka różnica mogłaby być między „życiem” a „umieraniem”. „Życie” jest tylko opracowaniem w sekwencji ciągłości tego co inaczej znane jest jako „śmierć”. Kiedy to-czym-jesteśmy funkcjonuje, rozciągnięte w trzech pojawiających się przestrzennych wymiarach i następnym interpretującym je jako ciągłość, razem znane jako przestrzeń i czas, jest to co nazywamy „życiem”. Kiedy ten proces znika, nie jesteśmy już dłużej rozciągnięci w sekwencji ciągłości, nie jesteśmy już dłużej opracowani w „przestrzeni” - „czaso-przestrzeń” jest nieobecna i pojawiający się świat znika. Wtedy mówimy, że jesteśmy „martwi”. Ale to czym jesteśmy nigdy nie „żyło” i nie możemy „umrzeć”.

Gdzie moglibyśmy żyć? Kiedy moglibyśmy umrzeć? Jak mogłaby być taka rzecz jak „my”? „Życie” jest przestrzenną iluzją, „umieranie” jest temporalną iluzją, „my” jesteśmy przestrzenno-temporalną iluzją bazującą na seryjnej interpretacji wymiarowych „obrazów” czy „quanta” poznawanych jako ruch. Tylko koncepcje nieskończoności i bezczasowości mogą intelektualnie zasugerować pojęcie czym jesteśmy jako źródło i powstanie przejawu czy manifestacji.

*

Możemy wyobrazić sobie nieskończoność, prawdopodobnie mgliście, jako nieograniczoną przestrzeń i nie-temporalność jako nieskończony czas, oba kontynuujące się „na zawsze”, ale jakbyśmy nie próbowali, nie jesteśmy wstanie wyobrazić sobie absencji przestrzeni i absencji czasu i nie mamy słów na te konceptualne absencje.

Termin „wieczność” prawdopodobnie powinien oznaczać absencję ciągłości, której nie jesteśmy w stanie sobie rzeczywiście wyobrazić, ale faktycznie kiedykolwiek używany, oznacza on tylko odwrotność - „Czas bez końca” „poza czasem i przestrzenią” to niejasne ekspresje o charakterze poetyckim i „bezprzestrzenny” i „bezczasowy” nie mają dającego się wizualizować znaczenia.

Ta absencja konceptu na warunek w którym nie istnieją ani przestrzeń ani czas jest znacząca, bo to z konieczności musi wskazywać, że istnienie jako takie jest zależne od konceptu przestrzeni-czasu. Jest oczywiście ewidentne, że właśnie tak jest, gdyż wszelkie fenomeny muszą być rozciągnięte przestrzennie i pojawiać się jako mające ciągłość, aby mogły być postrzegane, ale absencja tych terminów udowadnia, że faktycznie zawsze to wiedzieliśmy.

Niewyobrażalność absencji przestrzeni-czasu, fakt, że nie może być ona pomyślana – w sensie wizualizacji, ma jeszcze bardziej głębokie znaczenie, gdyż nic co da się zobiektywizować nie może być niewyobrażalne.

Co zatem jest nie-obiektywizowalne? Z pewnością, żadna „rzecz” jakikolwiek rodzaj obiektu jakiegokolwiek jest wyobrażalny? Nie może być niczego, w ogóle co nie jest obiektywizowalne, gdyż każda rzecz wyobrażalna jest przez to obiektem imaginacji. Co zatem mogłoby być niewyobrażalne, co faktycznie jest i musi być niewyobrażalne? Tylko to co wyobraża, jest samo w sobie niewyobrażalne, gdyż tylko to co wyobraża nie może, gdy wyobraża wyobrazić siebie.

Można utrzymywać, że to co wyobraża, może wyobrażać siebie jako wyimaginowany obiekt, jak każdy inny obiekt w sekwencji ciągłości, ale wyobrażenie jako takie, gdy wyobraża, nie może wyobrazić sobie swego wyobrażania – nie bardziej niż oko może zobaczyć swe widzenie. Zatem cokolwiek jest faktycznie niewyobrażalne, może to być tylko samo wyobrażenie, które nie może poznać aktu swego poznawania.

Fenomenalna absencja przestrzeni-czasu będąc niewyobrażalną, musi zatem być naszą własną fenomenalną absencją jako tego co wyobraża i - skoro nie możemy sobie wyobrazić naszej własnej absencji – musimy być tym czym jest przestrzeń-czas i przestrzeń-czas musi być tym czym noumenalnie jesteśmy.

*

Maharisi (Sri Ramana) powiedział: „Co jest wieczne, nie zostaje rozpoznane jako takie z uwagi na ignorancję”. Ignorancja o tym co „wieczne” jest spowodowana koncepcją „czasu” i tak ignorancja o wieczności jest definicją tego konceptu, gdyż wieczne i koncept czasu są wzajemnie od siebie zależącymi przeciwieństwami tj bezczasowością i temporalnością. Maharishi kontynuował: „Ignorancja (koncept czasu) jest przeszkodą. Pozbądź się jej a wszystko będzie dobrze. Ta ignorancja (koncept czasu) jest identyczna z myślą „ja”. Szukaj jej źródła a ona zginie". Myśl „ja” jest produktem całkowicie temporalnym, zależnym od czasu, pojawiająca się ekskluzywnie istniejącemu podmiotowi temporalnego rozciągnięcia (ciągłości). Jeżeli pojmiesz czym jest „czas” musi ona równocześnie zniknąć jako obiekt w umyśle. To wtedy ukazuje się jako esencjonalny element dla ukonstytuowania konceptu-ja czy konceptualnego „ja” i koncept „ja” jako obiekt w rozszczepionym umyśle musi iść wraz z nim, gdyż ani to czym jest czas, ani to czym „ja” jestem nie ma w ogóle żadnej obiektywnej wartości. Koncept „ja” i koncept czasu są nie do odseparowania ani nie mogą istnieć jeden bez drugiego. Są dualnym aspektem tego co jest błędnie wyobrażane jako obiektywne i wierzy się że same w sobie mają one obiektywne istnienie. To zakładane obiektywne istnienie tego co jest konceptem – sekwencji w umyśle jest właśnie fundacją pojęcia „zniewolenia”. Staranie się usunąć jeden z tych aspektów bez drugiego jest pracą Syzyfa, bo ten pozostawiony nieniknienie ściganie drugi od którego zależy. Tak długo jak koncept „czasu” jako obiektywnego bytu jako kontynuacji niezależnej od kontynuacyjnego postrzegającego tegoż jest nienaruszony, ten obiekt musi utrzymać swój podmiot – a jego podmiot – postrzegający go, jest właśnie omawianym konceptem „ja”.

Oto dlaczego natura „czasu” powinna być odkryta. W odległej przeszłości analiza natury „czasu” nie była zgodna z obowiązującymi sposobami myślenia i z ogólną wiedzą, także taka tradycja nie została przekazana przez Mistrzów, którzy z pewnością to rozumieli, gdyż odnosili się do tego mgliście choć dość często, ale nie jest to uprawniony dla nas powód byśmy to ignorowali. Powinno to być dla nas zrozumiałym i zrozumienie tego jest pilną potrzebą, tym bardziej, że trudno jest zaprzeczyć, że wiele starożytnych tradycyjnych podejść do esencjalnego problemu wiele straciło ze swej mocy przez niekończące się powtarzanie i autohipnozę towarzyszącą powtarzaniu wszelkich rodzajów popularnych koncepcji.

*

„Przyszłość jest snem”. „Przeszłość” wspomnieniem snu. „Teraźniejszość” mało wiarygodną hipotezą. Cóż więc zostało? Czy muszę mówić? Bezczasowość oczywiście! Nigdy nie było jakiegoś „gdzieś” ani jakiegoś „czasu” ale Tutaj i Teraz i Tutaj i Teraz będzie na zawsze.

*

Wszelka obiektywizacja jest widzeniem rzeczy w sekwencji czasu. Każdy taki akt, zatem, jest fantazją, temporalną kompozycją, wizerunkiem nie-istniejącego. Z pewnością dla tego zniewoleni obiektywizują a co co obiektywizują są zniewoleni. I dlatego również ci którzy są wolni nie obiektywizują i ci co tego nie robią są wolni.

*

Poszukiwacz jest znalezionym.

Znalezione jest poszukiwaczem.

Jak tylko pojęte zostanie

Że nie ma Czasu.

*

Tak długo jak kontynuujemy milcząco akceptować czas i przestrzeń jako rzeczywiste, cokolwiek powiemy czy zrobimy, musi być z konieczności metafizycznym nonsensem, czy bardziej grzecznie tylko zabawą i grą. Zamykamy na to oczy, ponieważ prawdopodobnie instynktownie wiemy, że ich nieunikniona nieważność zmiata całą strukturę fenomenologicznego „wysokiego lotu”, gdyż nic oprócz „noumenalności” nie może przetrwać.

*

Niezliczone wodne pęcherzyki unosiły się na powierzchni strumienia. Czym jesteście, krzyknąłem do nich gdy przepływały obok. "Jestem wodnym pęcherzykiem, oczywiście" odpowiedziały niezliczone wodne pęcherzyki i było słychać w ich głosach zdziwienie i oburzenie, gdy mijały. Ale to tu to tam, pojedynczy pęcherzyk odpowiedział: "Jesteśmy strumieniem" i nie było w ich głosach ani zdziwienia ani oburzenia a tylko cicha pewność.

Ariya Dhamma Nisargadatty Maharaja

Jeżeli komuś można przypisać miano zbawiciela, to z pewnością przysługuje ono Nisargadattcie Maharajowi. Dzięki niemu możemy być zbawieni.... „Co oznacza bycie zbawionym. Zbawionym od czego? Od iluzji. Zbawienie to zobaczenie rzeczy takimi jakimi są” mówi ten mistrz. I nie poprzestaje na tym, jasno wskazując nam na rzeczywistość. A jaka jest rzeczywistość? No, z pewnością nie taka jak ją sobie wyobraża zwykły człowiek. Zwykły człowiek jest całkowicie pogrążony w ignorancji, ignorancji, która choć nie ma początku, może być jednak zakończona. Tkwi ona tak głęboko w naszym doświadczeniu, że praktycznie bez podpowiedzi z zewnątrz sami nie dalibyśmy sobie z nią rady. Dlatego Budda mówi o dwóch warunkach niezbędnych by u zwykłego człowieka mógł się pojawić właściwy pogląd. Jednym z nich jest właśnie „głos drugiego”, drugi to odpowiednie skierowanie uwagi. Oto co o pierwszym warunku mówi Maharaj: „Wpierw tworzysz świat, dalej 'ja jestem' staje się osobą, która z jakiś względów nie jest szczęśliwa. Udaje się ona na poszukiwanie szczęścia, spotyka Guru, który mówi jej: 'Nie jesteś osobą, odkryj kim jesteś'. Robi to i wychodzi poza”. - „Dlaczego nie dokonuje tego od samego początku?” -”Nie przychodzi mu to do głowy. Potrzebuje kogoś by mu powiedział” - odpowiada mistrz. A zatem o czym mówi mu Guru? - Oczywiście o Czterech Szlachetnych Prawdach. Jak sama nazwa wskazuje, są one szlachetne, ariya, i są postrzegane tylko przez szlachetnych, którzy widzą rzeczy takimi jakimi one są, bez zniekształceń spowodowanych ignorancją. Być może ktoś obeznany z naukami Nisargadatty Maharaja zdziwi się – bo przecież o Czterech Szlachetnych Prawdach nauczał Budda a nie Nisargadatta Maharaj. Tu trzeba podkreślić, że wgląd w te prawdy to bezpośrednie doświadczenie gdzie widzi się rzeczy takimi jakimi są, a są one właśnie takie niezależnie czy patrzy Budda czy Nisargadatta Maharaj. Każdy kto wyeliminował ze swego doświadczenia złudzenie widzi tak samo, różnica może mieć miejsce tylko na poziomie opisu swego doświadczenia. Prawdy ariya mówią o cierpieniu i jego wstrzymaniu. Co zatem dla naszego mistrza jest cierpieniem, co jest wstrzymaniem cierpienia? „Być to cierpieć, czym węższy krąg mojej samoidentyfikacji, tym dotkliwsze cierpienie powodowane pragnieniem i lękiem”. Co zatem jest wstrzymaniem cierpienia – w buddyjskiej terminologii Nibbaną? No cóż, chyba się domyślamy: „Ty jako osoba, wyobrażasz sobie, że Guru jest zainteresowany tobą osobiście. W żadnym razie. Dla niego jesteś uciążliwością i przeszkodą, którą trzeba usunąć jako czynnik ze świadomości”. Dlatego też Sutty Kanonu Palijskiego mówią o Nibbanie jako o wstrzymaniu istnienia. Tu warto podkreślić tylko, że wstrzymanie istnienia jest całkowitym zmieceniem tego pojęcia ze świadomości, zarówno jego pozytywnej jak i negatywnej formy istnienia – nieistnienia. To może wydać się niezbyt atrakcyjną propozycją dla czytelnika będącego osobą … Jednak powinien on mieć świadomość tego, że jego przekonanie o tym, że jest osobą żyjącą w świecie jest złudzeniem, a życie złudzeniami siłą rzeczy nierozerwalnie musi nieść ze sobą cierpienie. Nisargadatta Maharaj: „Zanegowanie personalnej egzystencji budzi lęk, ale musisz się z nim zmierzyć...” Tu od razu czytelnik z pewnością zada pytanie „skoro nie jestem osobą to czym jestem?” Na to Maharaj daje zaskakującą odpowiedź: „Wystarczy wiedzieć czym nie jesteś”. Myślę, że dobrze będzie się zapoznać z pewnym krótkim dialogiem, który powinien nam wyjaśnić co dokładnie ma na myśli mistrz.


Pytający: „Pamiętam, że przeczytałem gdzieś o tym, że to kombinacja przestrzeni i czasu jest przyczyną naszej niewoli, od tego czasu zastanawiałem się jak to możliwe by przestrzeń i czas powodowały zniewolenie.

Maharaj: Wyjaśnijmy sobie o czym właściwie mówimy. Co masz na myśli przez „niewolę” i niewolę kogo? Jeżeli jesteś zadowolony z tego świata który uważasz za realny i ze sposobu w jaki cię traktuje, gdzie w tym dla ciebie jest zniewolenie?

Pytający: Przyznam, że świat wydaje mi się dość realny, ale faktycznie to nie jestem zadowolony z mojej w nim roli. Odczuwam głębokie przekonanie, że musi być coś znacznie więcej w życiu, niż ot tak je przechodzić, jak to robi większość z nas, bez żadnego określonego celu, ledwie rutynowo. Z tego punktu widzenia myślę, że życie samo w sobie jest zniewoleniem.

Maharaj: Kiedy używasz słowa „ja" jakie dokładnie masz o sobie wyobrażenie? Kiedy byłeś dzieckiem, uważałeś się za nic innego niż dziecko i do szczęścia wystarczyły ci zabawki. Później, byłeś młodym mężczyzną, z siłą w swych ramionach wystarczającą by ruszyć z miejsca parę słoni, myślałeś, że możesz zmierzyć się ze wszystkim i z każdym na tym świecie. Teraz jesteś w średnim wieku, nieco osłabiony, jednakże cieszysz się życiem i jego przyjemnościami i myślisz, że jesteś szczęśliwym człowiekiem sukcesu obdarzonym miłą rodziną. Obecnie masz o sobie wyobrażenie, które jest całkiem odmienne od wyobrażeń które miałeś uprzednio. Przypomnij sobie siebie dziesięć lat temu i jeszcze dalej dwadzieścia lat temu, które z tych wyobrażeń jest prawdziwym „tobą”? Czy kiedyś o tym myślałeś? Czy jest jakaś szczególna tożsamość którą możesz nazwać swoją własną i która pozostaje na zawsze z tobą, niezmienna i niezmienialna?

Pytający: Teraz gdy o tym wspomniałeś, przyznaję, że kiedy używam słowa „Ja” nie mam konkretnej idei o sobie samym i zgadzam się, że jakąkolwiek ideę miałem o sobie samym, zmieniała się ona z latami.

Maharaj: Cóż, jest coś co pozostało niezmienne przez te wszystkie lata, podczas gdy wszystko inne się zmieniało. A jest to stałe poczucie obecności, poczucie że jesteś. Te poczucie, czy odczucie „ja jestem” nigdy się nie zmieniło. To twoje stałe wyobrażenie. Siedzisz przede mną. Wiesz o tym poza wszelką wątpliwością, bez żadnej potrzeby potwierdzenia tego przez kogoś innego. Tak samo wiesz, że jesteś, że istniejesz.


Oczywiście, rozmowa ta była jak zwykle w przypadku Nisargadatty Maharaja interesująca aż do samego końca, my jednak zatrzymajmy się tutaj, by się nie rozpraszać i skoncentrować się na jednym problemie. „Ja jestem” jest u zwykłego człowieka stale obecne i dalej dochodzi u niego do samoidentyfikacji, gdzie zwykły człowiek myśli o sobie „jestem tym” , „to moje ja”. Niestety to determinowanie czynów samoidentyfikacji sprawia, że niejako ucieleśniamy się w świecie. Ale w świecie nie czeka nas nic poza narodzinami, starością i śmiercią. Dlatego Maharaj mówi: „Wszystko czego potrzebujesz to pozbycie się tendencji do określania siebie". Innymi słowy radzi on zaakceptować postawę „ja jestem” ale w żadnym wypadku nie definiować się „jestem tym”.


Maharaj: „Idee: 'urodziłem się w pewnym miejscu, danego czasu, z takich a takich rodziców i teraz jestem tym a tym, żyjącym gdzieś, ożenionym z kimś, ojcem kogoś, zatrudnionym przez kogoś' itd, nie są nierozłączne z poczuciem 'ja jestem'. Nasza zwykła postawa to 'ja jestem tym'. Odseparuj zdecydowanie i trwale 'ja jestem' od 'tym' i spróbuj poczuć co to znaczy być, po prostu być, bez bycia 'tym' czy 'tamtym'. Wszystkie nasze nawyki idą przeciwko temu i zwalczanie ich jest długie i czasami trudne ale czyste zrozumienie wiele pomaga. Czym jaśniejsze twoje zrozumienie, tym szybciej dojdziesz do końca twych poszukiwań i zrealizujesz swoje bezgraniczne istnienie".


Tu tylko uwaga, że Nisargadatta Maharaj nie jest Buddą – geniuszem logiki i czasami zdarza mu się popaść w werbalną sprzeczność. Byt, czy istnienie z samej swej natury nie może być bezgraniczny. Cokolwiek jest jest podmiotem czasu i przestrzeni. Dlatego Budda stosuje raczej zasadę „o czym nie można mówić, o tym należy milczeć”. Ta niezgoda między Buddą i Nisargadattą Maharajem jest tylko na płaszczyznie werbalnej i może być pożywką dla profesorów filozofii. Dla praktyka ważne jest to, że między Buddą a Maharajem jest zgoda co do tego czym jest Nibbana a jest ona wstrzymaniem wyobrażenia „ja jestem”. Nisargadatta Maharaj: „'Ja jestem' jest dla wszystkich nas, ponad 'ja jestem' leży ogrom światła i miłości. Nie widzimy tego ponieważ patrzymy gdzie indziej". A zatem możemy powiedzieć, że Nisargadatta Maharaj używa ignorancji na poziomie pre-refleksyjnym - wyobrażenie „ja jestem”- by skłonić zwykłego człowieka do porzucenia ignorancji na poziomie refleksyjnym, która objawia się jako determinowanie czynów samo-identyfikacji „ja jestem tym”, „to moje ja”. Budda jest bardziej radykalny i radząc byśmy widzieli od początku wszystkie rzeczy tak: „to nie moje, tym nie jestem, to nie moje ja” podkreśla, że samo „ja jestem” jest li tylko wyobrażeniem, które trzeba usunąć. Warto zauważyć, że większość buddystów zupełnie nie rozumie Nauki Buddy ... Starajc się sobie i innym dowieść, że nie ma duszy bezkrytycznie akceptują postawę „ja jestem”, która jak najbardziej jest u nich obecna... I dodatkowo wzmacniają ją przez taką identyfikację jak „jestem buddystą”.


Niestety nawet jeżeli wierzymy, że wizja rzeczywistości Buddy i Nisargadatty Maharaja jest słuszna i że nie jesteśmy osobą, to nie oznacza że mamy właściwy pogląd. Właściwy pogląd oznacza bezpośrednią wiedzę a ta może przyjść wraz ze spełnieniem drugiego warunku – odpowiedniego skierowania uwagi. Na czym to polega? Maharaj: "Jak osobowość dochodzi do istnienia? Przez pamięć. Przez identyfikowanie teraźniejszego z przeszłym i projektowanie tego w przyszłość. Myśl o sobie jako o momentarycznym, bez przeszłości i przyszłości i twoja osobowość zniknie". Otóż to. Złudzenie bycia osobą jest nierozerwalnie związane ze złudzeniem czasu i traktowaniem przestrzeni jako obiektywnej. Położenie kresu złudzeniu czasu kładzie kres osobie. Maharaj: „To tylko twój umysł czyni cię zagrożonym i nieszczęśliwym. Antycypacja czyni cię zagrożonym, pamięć nieszczęśliwym. Przestań błędnie używać swego umysłu i wszystko będzie z tobą dobrze. Nie musisz tego uporządkowywać, samo się uporządkuje jak tylko zrezygnujesz z wszelkiej troski o przeszłość i przyszłość żyjąc całkowicie w Teraz". - "Ale teraz nie ma wymiaru! Stanę się nikim, niczym!" - "Dokładnie. Jako nic i nikt jesteś bezpieczny i szczęśliwy. Możesz mieć to doświadczenie na życzenie, tylko spróbuj".

Życie w Teraz jest fundamentalną praktyką mogącą szybko doprowadzić do transformacji naszego doświadczenia w doświadczenie ariya, tyle że … dużo łatwiej o tym pisać niż praktykować to w codziennym życiu. Niestety. Trochę filozofii, polegającej na dokładnym badaniu doświadczenia może być przydatne. Musimy nie tylko odrzucić koncepcję „bycia w świecie” musimy tą naszą nową wizję wcielić w życie. "Jesteś pomieszany ponieważ wierzysz, że jesteś w świecie a nie świat w tobie. Kto pojawił się pierwszy, ty czy twoi rodzice. Wyobrażasz sobie, że się urodziłeś pewnego czasu w pewnym miejscu, że masz ojca i matkę, ciało i imię. To twój grzech i twoja klęska".


A zatem jakie jest lekarstwo na nasze bycie w świecie? Oczywiście dezidentyfikacja i traktowanie wszystkich rzeczy tak: „to nie moje tym nie jestem, to nie moje ja”. Maharaj:

"Nie ma nic na co mógłbym wskazać i powiedzieć 'jestem tym'. Ty identyfikujesz się ze wszystkim tak łatwo, ja znajduję to niemożliwym. Uczucie 'nie jestem tym czy tamtym', ani że nie ma niczego co by było moje, jest u mnie tak mocne, że jak tylko jakaś rzecz czy myśl się pojawia, zjawia się także od razu poczucie 'nie jestem tym'”. - Czy to znaczy, że spędzasz czas powtarzając „tym nie jestem, tamtym nie jestem”? - "Oczywiście, że nie. Tylko werbalizuję dla twojego dobra".


Poczucie „to moje” kreuje zniewolenie, gdyż właśnie to zawłaszczenie kładzie podwaliny pod wyobrażenie „ja jestem”. „,Ja' i 'moje' są fałszywymi ideami, nie mającymi podstaw w rzeczywistości. Stworzone są przez umysł, władają swym kreatorem tak długo jak bierze je on za prawdziwe. Gdy zakwestionowane, znikają”. „Wyobrażasz sobie, że twa wartość wzrośnie przez posiadłości. To jak złoto wyobrażające sobie, ze dodanie miedzi polepszy je. Eliminacja i oczyszczenie, wyrzeczenie się wszystkiego co obce twej naturze wystarcza. Cała reszta jest próżnością”. „To czego potrzebujesz przyjdzie do ciebie, jeżeli nie będziesz chciał tego czego nie potrzebujesz. A jednak tylko paru ludzi osiąga ten stan całkowitej beznamiętności i oderwania. To bardzo wysoki stan. Sam fundament wyzwolenia".


Fundamentalną praktyką dla Maharaja jest bycie obserwatorem a nie aktorem. Nie identyfikować się z niczym, obserwować wszystko co wobec nas zewnętrzne, na przykład uczucia czy myśli. "Nie widzę różnicy między mną a tobą. Moje życie jest sukcesją wydarzeń tak jak i twoje. Tylko ja jestem nieprzywiązany i widzę przemijające widowisko jako przemijające widowisko, podczas gdy ty tkwisz w rzeczach i poruszasz się wraz z nimi".


I tak spokój niezmiennej Nibbany jest w zasięgu naszej ręki. Po otrzymaniu podpowiedzi z zewnątrz i dzięki odpowiedniemu skierowaniu uwagi Nisargadatta Maharaj zrealizował Nibbanę tutaj i teraz w ciągu trzech lat. Jeżeli chcemy tego spokoju, możemy go mieć. Tyle, że musimy sobie nań zasłużyć...


-Z pewnością wszyscy zasługują na spokój.

-Tylko ci zasługują na spokój, co go nie zakłócają.

-W jaki sposób zakłócam spokój?

-Przez bycie niewolnikiem swych pragnień i lęków.

-Nawet jeżeli są usprawiedliwione?

Emocjonalne reakcje zrodzone z ignorancji czy nieuwagi nigdy nie są usprawiedliwione. Szukaj czystego umysłu i czystego serca. Wszystko czego potrzebujesz to być wyciszenie czujnym, dociekając swej rzeczywistej natury. To jedyna droga do spokoju.


Dla poszukiwacza Prawdy, książka pod dość niefortunnym tytułem „I am that” to prawdziwy niezbędnik. Niefortunnym, gdyż jak wykazaliśmy by doświadczenie Maharaja stało się i naszym, wymagana jest praktyka „I am not that”. Jest to tytuł tym bardziej niefortunny, że „owoc” praktyki jawi się jako całkowita wolność od myśli „ja jestem” . Nisargadatta Maharaj: Nieśmiertelność jest wolnością od poczucia „ja jestem”. Nie jest to jednak wygaszenie. Przeciwnie jest to stan nieskończenie bardziej przytomny i szczęśliwy niż mógłbyś sobie to wyobrazić. Tylko świadomość „ja” jest nieobecna.

Tu tylko można napomknąć, że Budda opisuje Nibbanę właśnie jako wygaszenie, wygaszenie chciwości, nienawiści i złudzenia. Zanim ustalona zostanie niezgodność na poziomie werbalnym, dobrze jest ustalić znaczenie konkretnych słów.


Niestety w tym wszystkim jest jedno małe ale.... które nie pozwala nam rekomendować tego mistrza jako 100% wiarygodnego. Już w swej pierwszej książce Maharaj skłaniał się do niebezpiecznego nauczania „nie ma działającego”. To prawda, że w rzeczywistości arahat jest nie do znalezienia tutaj i teraz – co powinno być dla nas zrozumiałe, wraz ze wstrzymaniem wyobrażenia „ja jestem”, nie ma nikogo, żadnej osoby o której moglibyśmy coś powiedzieć, tyle że ten u kogo te wyobrażenie jest obecne ... jest działającym, i Budda zamiast spontanicznego działania, zalecał raczej ciągłą refleksję nad swymi działaniami. Gdy w doświadczeniu obecne są jeszcze chciwość, nienawiść i złudzenie, nie może być mowy o spontanicznym działaniu. Można sprawdzić w internecie do czego doprowadziło takie „spontaniczne działanie” R. Belsekara... Ta idea została później przez Maharaja rozwinięta w negację prawa działania – karmy, jak i odrodzin. Świadomość Hitlera i Gandiego po rozpadzie ciała tak samo osiąga stan niepersonalny! Gdzie Maharaj popełnia błąd? Otóż według niego ciało pojawia się bez przyczyny, naturalnie „jak fale na morzu”. Tyle, że nawet fale na morzu nie pojawiają się bez przyczyny. Budda jasno określił ignorancję i pragnienie jako przyczyny narodzin, i dopóki te stany nie zostaną u nas wyeliminowane, jesteśmy skazani na odwieczny cykl ponownych narodzin. Oczywiście, że nie ma jednej i tej samej osoby, która by się odradzała – to kluczowy argument Maharaja - możemy jednak mówić o łańcuchu działań i rezultatów działań. Młody człowiek który nauczył się pięciu języków nie jest tą samą osobą co dorosły, który pracuje jako tłumacz, ale niewątpliwie mamy tu do czynienia z kontynuacją. Za kontynuację działania jest odpowiedzialna specyficznie determinowana świadomość i nie ma mowy o jej powrocie do stanu niepersonalnego. Wraz z rozpadem ciała będzie ona generowała nowe ciało, stosownie do jakości działań jakie podejmujemy w tym życiu. Wiara w odrodziny i prawo karmy jest fundamentem na którym inteligentny człowiek opiera swą etykę. I bynajmniej nie jest tak jak mawiał „późny Maharaj”, że nauki o moralności to duchowe przedszkole. Widząc jak wiele jest afer z „nauczycielami duchowymi” nie sposób nie zauważyć, że aczkolwiek o etycznym prowadzeniu się łatwo jest mówić, dawać przykład własnym życiem jest znacznie trudniej. A skoro to takie trudne to może błędem jest lekceważenie tego aspektu praktyki. Ale czemu zawracać sobie głowę etyką? Czemu od razu nie udać się w stronę Nibbany? Odpowiedź Buddy jest prosta. Umysł przestrzegający moralnych wskazań jest zadowolony. Zadowolony umysł łatwo skoncentrować. Skoncentrowany umysł poznaje rzeczy takimi jakimi są.

(Z wyjątkiem jednego fragmentu z książki "Pointers from Nisargadatta Maharaj" reszta cytatów pochodzi z "I am That")

Sutta M 146 Rady Nandaki

1. Tak usłyszalem. Przy okazji Zrealizowany mieszkał w Savatthi w Gaju Jeta w Parku Anathapindiki.

2. Wtedy to Mahapajapati Gotami wraz z 500 mniszkami udała się do Zrealizowanego i po złożeniu mu hołdu, stanęła z boku. Kiedy to zrobiła, odezwała się: „Czcigodny panie, niech Zrealizowany doradzi mniszkom, niech Zrealizowany pouczy mniszki, niech Zrealizowany wygłosi mowę o Dhammie.

3. Przy tej okazji starsi mnisi doradzali mniszkom w wyznaczonej kolejności, lecz czcigodny Nandaka nie chciał im doradzić gdy przyszła jego kolej. Wtedy Zrealizowany odezwał się do czcigodnego Anandy: „Anando, kogo dzisiaj kolej by doradzać mniszkom?” „Czcigodny panie, dziś kolej na czcigodnego Nandakę by doradzał mniszkom, ale czcigodny Nandaka mimo że jest jego kolej nie chce im doradzać. Wtedy Zrealizowany odezwał się do czcigodnego Nandaki tak: „Doradź mniszkom Nandako, poucz mniszki Nandako, wygłoś mniszkom boską mowę o Dhammie.

4. „Tak jest czcigodny panie” odpowiedział czcigodny Nandaka. Wtedy czcigodny Nandaka z nastaniem poranka ubrał się i biorąc swą miskę i zewnętrzną szatę udał się do Savatthi na żebraczy obchód. Gdy obszedł Savatthi i powrócił z żebraczego obchodu, po zjedzeniu posiłku udał się z towarzyszem do Parku Rajaka.

5. Mniszki zobaczyły go z daleka i przygotowały siedzenie i wodę do obmycia stóp. I mniszki złożyły mu hołd i stanęły z boku. Kiedy to uczyniły czcigodny Nandaka rzekł to:

6. „Siostry, ta mowa będzie miała formę pytań. Kiedy wiecie, powinnyście powiedzieć 'Wiemy', kiedy nie wiecie powinnyście powiedzieć 'Nie wiemy', lub też jeżeli macie jakieś wątpliwości czy niepewność to powinienem być zapytany: 'Czcigodny panie, jakie jest znaczenie tej mowy?'” „Czcigodny panie, jesteśmy zadowolone i szczęśliwe, że czcigodny Nandaka zaprasza nas w ten sposób”.

7. „Siostry, jak myślicie: Czy oko jest trwale czy nietrwałe?” „Nietrwałe, czcigodny panie”. „Czy to co nietrwałe jest bolesne czy przyjemne?” „Bolesne, czcigodny panie”. „Czy to co nietrwałe, bolesne i narażone na zmianę, godzi się widzieć tak: 'To moje, tym jestem, to moje ja?'” „Nie, czcigodny panie”. „Siostry, jak myślicie, czy ucho jest trwałe czy nietrwałe ...

Czy nos ...

Czy język ...

Czy ciało ...

Czy umysł jest trwały czy nietrwały?” „Nietrwały, czcigodny panie”. „Czy to co nietrwałe jest bolesne czy przyjemne?” „Bolesne, czcigodny panie”. „Czy to co nietrwałe, bolesne i narażone na zmianę, godzi się widzieć tak: 'To moje, tym jestem, to moje ja?'” „Nie czcigodny panie. Dlaczego? Ponieważ czcigodny panie, zostało to już dobrze przez nas zobaczone, takim jakim to jest z właściwym zrozumieniem, że sześć baz w sobie jest nietrwałych”. „Dobrze, dobrze siostry. Tak szlachetny uczeń (myśli) gdy widzi (to) jakim to rzeczywiście jest z właściwym zrozumieniem.

8. Siostry, jak myślicie: Czy materialne formy są trwałe czy nietrwałe? ...

Siostry, jak myślicie: Czy dźwięki są trwałe czy nietrwałe? ...

Siostry, jak myślicie: Czy zapachy są trwałe czy nietrwałe? ...

Siostry, jak myślicie: Czy smaki są trwałe czy nietrwałe? ...

Siostry, jak myślicie: Czy obiektu dotyku są trwałe czy nietrwałe? ...

Siostry, jak myślicie: Czy idee są trwałe czy nietrwałe?” „Nietrwałe, czcigodny panie”. „Czy to co nietrwałe jest bolesne czy przyjemne?” „Bolesne, czcigodny panie”. „Czy to co nietrwałe, bolesne i narażone na zmianę, godzi się widzieć tak: 'To moje, tym jestem, to moje ja?'” „Nie czcigodny panie. Dlaczego? Ponieważ czcigodny panie, zostało to już dobrze przez nas zobaczone, takim jakim to jest z właściwym zrozumieniem, że sześć baz w sobie jest nietrwałych”. „Dobrze, dobrze siostry. Tak szlachetny uczeń (myśli) gdy widzi (to) jakim to rzeczywiście jest z właściwym zrozumieniem.

9. Siostry, jak myślicie, czy świadomość oka ...świadomość ucha ... świadomość nosa ...świadomość języka ... świadomość ciała ... świadomość umysłu jest trwała czy nietrwała?” „Nietrwała, czcigodny panie”. „Czy to co nietrwałe jest bolesne czy przyjemne?” „Bolesne, czcigodny panie”. „Czy to co nietrwałe, bolesne i narażone na zmianę, godzi się widzieć tak: 'To moje, tym jestem, to moje ja?'” „Nie czcigodny panie. Dlaczego? Ponieważ czcigodny panie, zostało to już dobrze przez nas zobaczone, takim jakim to jest z właściwym zrozumieniem, że sześć baz w sobie jest nietrwałych”. „Dobrze, dobrze siostry. Tak szlachetny uczeń (myśli) gdy widzi (to) jakim to rzeczywiście jest z właściwym zrozumieniem.

10. Siostry, załóżmy że jest paląca się lampa i jej olej jest nietrwały i narażony na zmianę i jej płomień jest nietrwały, narażony na zmianę i jej blask jest nietrwały, narażony na zmianę. I gdyby ktoś rzekł tak: 'Kiedy ta lampa się pali, jej olej jest nietrwały i narażony na zmianę jak i jej knot i płomień, ale jej blask jest trwały, ciągły, wieczny i nienarażony na zmianę' czy byłoby to właściwym stwierdzeniem?” „Nie czcigodny panie. Dlaczego nie? Ponieważ czcigodny panie, kiedy ta lampa się pali, jej olej jest nietrwały i narażony na zmianę, jak i jej knot i płomień, jak i jej blask”. „Tak też siostry, gdyby ktoś rzekł: 'Te sześć baz w sobie jest nietrwałych, ale to co zależy od tych sześciu baz w sobie co odczuwam jako przyjemne, bolesne lub ani-przyjemne-ani-bolesne jest trwałe, ciągłe, wieczne i nienarażone na zmianę', czy byłoby to właściwym stwierdzeniem?” „Nie czcigodny panie. Dlaczego nie? Ponieważ każde poszczególne uczucie powstaje zależnie od poszczególnego warunku i ze wstrzymaniem tego odpowiedniego warunku, odpowiednie uczucie zostaje wstrzymane”. „Dobrze, dobrze siostry. Tak szlachetny uczeń (myśli) gdy widzi (to) jakim to rzeczywiście jest z właściwym zrozumieniem.

11. Siostry, załóżmy, że jest wielkie stojące drzewo, posiadające rdzeń i jego korzenie są nietrwałe i narażone na zmianę, jego pień i jego gałęzie i liście są nietrwałe i narażone na zmianę i jego cień jest nietrwały i narażony na zmianę i gdyby ktoś rzekł tak: 'Kiedy to wielkie drzewo stoi, posiadając rdzeń, jego korzenie są nietrwałe i narażone na zmianę, jego pień i jego gałęzie i liście są nietrwałe i narażone na zmianę ale jego cień jest trwały, ciągły, wieczny i nienarażony na zmianę', czy byłoby to właściwym stwierdzeniem?” „Nie czcigodny panie. Dlaczego nie? Ponieważ czcigodny panie to wielkie stojące drzewo posiadające rdzeń; jego korzenie są nietrwałe i narażone na zmianę, jego pień i jego gałęzie i liście są nietrwałe i narażone na zmianę i jego cień jest nietrwały i narażony na zmianę”. „Tak też siostry, gdyby ktoś rzekł: 'Te sześć baz zewnętrznych jest nietrwałych, ale to co zależy od tych sześciu baz zewnętrznych co odczuwam jako przyjemne, bolesne lub ani-przyjemne-ani-bolesne jest trwałe, ciągłe, wieczne i nienarażone na zmianę', czy byłoby to właściwym stwierdzeniem?” „Nie czcigodny panie. Dlaczego nie? Ponieważ każde poszczególne uczucie powstaje zależnie od poszczególnego warunku i ze wstrzymaniem tego odpowiedniego warunku, odpowiednie uczucie zostaje wstrzymane”. „Dobrze, dobrze siostry. Tak szlachetny uczeń (myśli) gdy widzi (to) jakim to rzeczywiście jest z właściwym zrozumieniem”.

12. Siostry, załóżmy, że sprytny rzeźnik lub jego pomocnik zabije krowę i potnie ją ostrym nożem w taki sposób, że bez zniszczenia wewnętrznego ciała i bez zniszczenia zewnętrznej skóry, że mięśnie i ścięgna i łącza pomiędzy zostaną rozcięte i po uczynieniu tego i po ściągnięciu zewnętrznej skóry ponownie pokryje on tą krowę skórą i ktoś powie: 'Ta krowa została połączona ze skórą tak jak była uprzednio', czy będzie to właściwe powiedzenie?” „Nie czcigodny panie. Dlaczego nie? Ponieważ czcigodny panie, gdyby tak zrobił, to ta krowa jednakże byłaby rozłączona ze swoją skórą”. „Siostry, ten przykład został przedstawiony by oddać bliskie znaczenie. Znaczenie tego jest takie: 'wewnętrzne ciało' to termin na sześć baz w sobie, 'zewnętrzna skóra' to termin na sześć zewnętrznych baz, 'mięśnie, ścięgna i łącza pomiędzy' to termin określający rozmiłowanie i pożądanie, 'ostry nóż' to termin określający szlachetne zrozumienie które przecina i łamie skalania, więzy i przywiązania.

13. Siostry, jest siedem czynników oświecenia z rozwojem i kultywowaniem których mnich przez osobistą realizację tutaj i teraz wkracza i trwa w wyzwoleniu serca i wyzwoleniu przez zrozumienie co wolne od skaz, przez wyczerpanie skaz. Jakich siedem? Tu mnich rozwija czynnik oświecenia uważności, który ma odosobnienie, zanik i wstrzymanie za wspomaganie i dojrzewa w uwolnieniu. Tu mnich rozwija dociekanie stanów czynnik oświecenia, który ma odosobnienie, zanik i wstrzymanie za wspomaganie i dojrzewa w uwolnieniu. Rozwija on energię - czynnik oświecenia który ma odosobnienie, zanik i wstrzymanie za wspomaganie i dojrzewa w uwolnieniu. Rozwija on szczęście - czynnik oświecenia który ma odosobnienie, zanik i wstrzymanie za wspomaganie i dojrzewa w uwolnieniu. Rozwija on spokojność - czynnik oświecenia który ma odosobnienie, zanik i wstrzymanie za wspomaganie i dojrzewa w uwolnieniu. Rozwija on koncentrację - czynnik oświecenia który ma odosobnienie, zanik i wstrzymanie za wspomaganie i dojrzewa w uwolnieniu. Rozwija on równowagę - czynnik oświecenia który ma odosobnienie, zanik i wstrzymanie za wspomaganie i dojrzewa w uwolnieniu”.

14. Gdy czcigodny Nandaka doradził w ten sposób mniszkom, zwolnił je tak:”Idźcie siostry, już czas”. Wtedy mniszki ucieszone i uradowane słowami czcigodnego Nandaki wstały ze swoich miejsc i po złożeniu hołdu, odeszły trzymając się swej prawej strony. Udały się do Zrealizowanego i po złożeniu hołdu stanęły z boku. Kiedy to uczyniły Zrealizowany rzekł: „Idźcie siostry, już czas”. Wtedy złożyły hołd Zrealizowanemu i odeszły trzymając się swej prawej strony.

15. Wkrótce po ich odejściu Zrealizowany odezwał się do mnichów: „Mnisi, tak jak większość ludzi nie ma wątpliwości czy niepewności w dniu Upossatha czternastego czy księżyc jest w nowiu czy pełni, gdyż księżyc jest wtedy tylko w nowiu, tak też te mniszki są zadowolone z nauczania Nandaki, lecz ich intencje nie są jeszcze całkiem wypełnione.

16. Wtedy Zrealizowany odezwał się do czcigodnego Nandaki tak: „Zatem Nandako, powinieneś doradzić tym mniszkom także jutro”.

17-27. „Tak jest czcigodny panie” odpowiedział Nandaka. Z nastaniem poranka ...(powtórzenie 4-14) ...Zrealizowany rzekł: „Idźcie siostry już czas”.

28. Wkrótce po ich odejściu Zrealizowany odezwał się do mnichów: „Mnisi, tak jak większość ludzi nie ma wątpliwości czy niepewności w dniu Upossatha piętnastego czy księżyc jest w nowiu czy pełni, gdyż księżyc jest wtedy tylko w pełni, tak też te mniszki są zadowolone z nauczania Nandaki, i ich intencje zostały całkiem wypełnione. Mniszka o najpośledniejszym zrozumieniu ze wszystkich tych mniszek jest wchodzącym w strumień, więcej już nie narażoną na piekło, pewną (prawowierności) i idącą ku pełnemu oświeceniu”. Oto co powiedział Zrealizowany. Mnisi byli Zadowoleni i ucieszeni słowami Zrealizowanego.

wtorek, 27 lipca 2010

Ajhan Sumedho Spacerując uważnie

Spacer po ścieżce medytacyjnej jest praktyką przy pomocy której jesteś świadomy ruchów twoich stóp. Skierowujesz swoją uwagę na idące ciało na początku jak i na końcu ścieżki, gdy zawracasz i gdy ciało stoi. Wtedy gdy powstaje intencja by iść i wtedy gdy idziesz. Zauważ środek ścieżki i jej koniec, zatrzymanie się, zwrot, stanie, to punkty dla skomponowania umysłu, gdy zaczyna on wędrówkę w każdą stronę. Podczas gdy spacerujesz po medytacyjnej ścieżce, gdy jesteś nieuważny, możesz planować rewolucję czy coś w tym rodzaju. Jak wiele rewolucji zawiązało się podczas spaceru po medytacyjnej ścieżce? Zatem raczej niż robić takie rzeczy, używamy tego czasu by skoncentrować się na tym co się dzieje. Nie daje to jakichś fantastycznych wrażeń, te wrażenia są tak zwyczajne, że w rzeczywistości ich nie dostrzegamy. Zauważ, że to wymaga wysiłku by być świadomym takich rzeczy.

Kiedy umysł wędruje i znajdujesz się w Indiach, podczas gdy jesteś pośrodku medytacyjnej ścieżki, wtedy rozpoznaj: „Och”. Tak przebudziłeś się do tego momentu. Jesteś przebudzony. Więc ustanów ponownie swój umysł na tym co aktualnie się dzieje z idącym ciałem. To trening cierpliwości, ponieważ umysł wędruje wszędzie. Jeżeli w przeszłości miałeś momenty błogości doświadczane na medytacyjnej ścieżce i myślisz: „Na ostatnim odosobnieniu gdy uprawiałem medytację chodzoną, rzeczywiście czułem tylko chodzące ciało. Czułem, że nie było „ja” i to była błogość, ach gdybym tylko mógł to powtórzyć...” - zauważ pragnienie osiągnięcia czegoś zgodnie z pamięcią o poprzednim szczęśliwym czasie. Zauważ to jako warunek który jest przeszkodą. Zrezygnuj z tego wszystkiego, nie ma znaczenia, czy wyniknie z tego jakiś moment błogości. Tylko krok za krokiem, to wszystko co tu jest, puszczenie, bycie zadowolonym z małego, a nie próbowanie osiągnięcia jakiegoś błogiego stanu który kiedyś miałeś podczas praktykowania tej medytacji. Czym więcej próbujesz, tym bardziej żałosny staje się twój umysł, ponieważ podążasz za pożądaniem posiadania miłego doświadczenia zgodnego z pamięcią. Bądź zadowolony ze sposobu jaki jest teraz, jakimkolwiek on jest. Raczej bądź spokojnym wobec sposobu na który ten moment jest obecny, niż gonić wokół próbując coś zrobić by osiągnąć pewien stan którego pragniesz.

Jeden krok jednego razu – zauważ jak spokojna jest chodzona medytacja gdy wszystko co musisz zrobić to być z jednym krokiem. Ale jeżeli myślisz, że musisz rozwinąć samadhi z tej chodzącej medytacji, i twój umysł wędruje wszędzie dookoła, co się dzieje? „Nie mogę znieść tej chodzonej medytacji, nie uzyskuję spokoju dzięki niej, praktykowałem próbując tego uczucia chodzenia bez nikogo kto by szedł ale mój umysł po prostu wędruje gdzie zechce”. Ponieważ nie rozumiesz jak to zrobić, twój umysł idealizuje, próbując coś uzyskać raczej niż prosto być. Kiedy idziesz wszystko co musisz zrobić to iść. Jeden krok, następny krok – proste... Ale nie jest to takie łatwe, nieprawdaż? Umysł jest rozbiegany, próbujący odkryć co powinien zrobić, co jest złego z tobą i dlaczego nie możesz tego zrobić.

Ale w klasztorze to co robimy to wczesne wstawanie, śpiewy, gotowanie, siedzenie, stanie, spacer, praca, cokolwiek, po prostu bierz to jakim to jest, jedna rzecz jednego razu. Takie bycie w zgodzie ze sposobem w jaki rzeczy są, jest nieprzywiązywaniem się, które przynosi spokój i swobodę. Życie się zmienia i możemy obserwować jak się zmienia, możemy zaakceptować zmienność sensorycznego świata. Cokolwiek jest przyjemnego, lub nieprzyjemnego, możemy zawsze wytrzymać i poradzić sobie w życiu niezależnie co się nam przytrafi. Jeżeli zrealizujemy prawdę, zrealizujemy wewnętrzny spokój.

niedziela, 25 lipca 2010

Nieporozumienia co do Nanaviry Thery

Niejaki Bhikkhu Bodhi poświęcił długi artykuł, starając się przekonać innych i prawdopodobnie samego siebie, że NanaviraThera w swej ekspozycji współzależnego powstawania się mylił.

Jego krytyka pism Nanaviry Thery sama z kolei podległa gruntownej krytyce. Wielu ludzi uznaje wykładnię współzależnego powstawania Nanaviry jako atrakcyjną gdyż ma kłopoty z zaakceptowaniem nauki o odrodzinach. I faktycznie powstają tu dwa opozycyjne obozy. Do jednego z nich należy Bhikkhu Bodhi, który od czasu do czasu publikuje eseje na temat tego, że jednak jest takie coś jak odrodziny. Do drugiego obozu należy S Batchelor autor takiej książki jak Confession of a Buddhist Atheist. W tej książce możemy nawet znaleźć cały rozdział poświęcony Nanavirze.

Jednak dużym błędem jest kojarzenie sobie Nanaviry Thery z takim ateistą jak Batchelor. Faktycznie pozycja Nanaviry jest znacznie bliższa poglądom Bhikkhu Bodhi o ile optymistycznie założymy, że można powiedzieć o tym ostatnim, że w ogóle ma jakieś jasno sprecyzowane poglądy.

Jakkolwiek nonsensownym wydaje się „trzy-życiowa” interpretacja współzależnego powstawania, nigdy nie będzie tak nonsensowna jak odrzucenie wiary w prawo działania i odrodziny przy jednoczesnym dalszym twierdzeniu, że wciąż podąża się za Nauką Buddy.

Pozycja Nanaviry Thery jest jasna. Współzależne powstawanie w żaden sposób nie pokazuje jak dochodzi do odrodzin, ale faktycznie jeżeli się uzyska wgląd we współzależne powstawanie można takich odrodzin uniknąć. Wchodzący w strumień widzący współzależne powstawanie może się pojawić ponownie na świecie tylko siedem razy.

Jeżeli chodzi o odrodziny to po prostu nie mamy wyjścia i musimy Buddzie uwierzyć „na słowo”, że jest takie coś jak odrodziny. Czy to słabość Nauki Buddy? Nie, po prostu taka jest natura doświadczenia, że w pewnych sprawach jesteśmy skazani na wiarę. Można nie wierzyć w odrodziny ale to tylko odmiana wiary. Agnostycyzm też jest wiarą, że prawda nie może być poznana i stoi w sprzeczności z Nauką Buddy, który jest tym kto poznał prawdę.

Słowa Nanaviry o Huxleyu odnoszą się do wielu współczesnych "buddystów": Kłopotliwy fakt odrodzin jest wyeliminowany przez twierdzenie, że Budda odradzał spekulowania na ten temat (kiedy faktycznie Budda w Suttach całkiem otwarcie mówi, że są odrodziny: spekulacja której Budda nie zachęcał, to czy Tathagata (czy arahat) istnieje po śmierci, co jest całkiem inną sprawą. [Zadawać takie pytania to zakładać, że przynajmniej przed śmiercią arahat istnieje. Ale nawet w tym, życiu, właściwie, arahat jest nie do odnalezienia].

Ajhan Chah o pewnym doświadczeniu

Będąc trzy lata mnichem, miałem wątpliwości co do natury samadhi i mądrości. Rzeczywiście pragnąc doświadczyć samadhi nie ustawałem w wysiłku. Gdy siedziałem w medytacji, usiłowałem wymusić pewne rzeczy i dla tego mój umysł był niezwykle niespokojny.

„Co się dzieje?” zastanawiałem się. „Dlaczego jest właśnie tak?” Po pewnym czasie zrozumiałem, że koncentracja jest jak oddychanie. Jeżeli jesteś zdeterminowany wymusić by oddech był płytki lub głęboki, szyki lub wolny, oddychanie staje się trudne. Ale jeżeli po prostu idziesz, nie zważając na swe wdechy i wydechy, oddychanie staje się naturalne i subtelne. W ten sam sposób wszelka próba wymuszenia na sobie spokoju, jest tylko ekspresją przywiązania i pożądania i powstrzymuje ustabilizowanie się uważności.

Z czasem, kontynuowałem praktykę z wielką wiarą i rosnącym zrozumieniem. Stopniowo zacząłem widzieć naturalny proces medytacji. Skoro moje pożądania były oczywistą przeszkodą, praktykowałem bardziej otwarcie, badając elementy umysłu, tak jak się pojawiały. Siedziałem i obserwowałem, siedziałem i obserwowałem, wciąż od nowa.

Pewnego dnia, znacznie później w mojej praktyce, chodziłem wzdłuż ścieżki medytacyjnej, było to już po 23. Moje myśli były prawie nieobecne. Przebywałem w leśnym klasztorze i mogłem z słyszeć festiwal odbywający się w pobliskiej wiosce. Kiedy zmęczyłem się chodzeniem, udałem się do swojej chatki. Gdy siadałem, poczułem, ze nie zdążę dostatecznie szybko skrzyżować nóg. Mój umysł naturalnie wszedł w głęboką koncentrację. Samo tak się stało. Pomyślałem: „Dlaczego tak się dzieje?” Gdy siedziałem byłem prawdziwie spokojny, mój umysł był stały i skoncentrowany. To nie tak, ze nie słyszałem odgłosu śpiewu dochodzącego z wioski, ale równie dobrze mogłem sprawić by go nie słyszeć.

Ze zjednoczonym umysłem, gdy zwróciłem się ku dźwiękom, słyszałem je; gdy tego nie robiłem, była cisza. Gdy dochodził dźwięk, patrzyłem na tego kto był przytomny, na tego kto był odseparowany od dźwięków i kontemplowałem: „Jeżeli to nie jest tym, czymże innym może to być?” Mogłem widzieć mój umysł i jego obiekty stojące osobno jak tutaj ta miska i czajnik. Umysł i dźwięki były zupełnie nie powiązane. Kontynuowałem egzaminację w ten sposób i wtedy zrozumiałem. Zobaczyłem co trzyma podmiot i obiekt razem i gdy to połączenie zostało rozbite, wyłonił się prawdziwy spokój. Przy tej okazji mój umysł nie był zainteresowany niczym innym. Gdybym chciał zakończyć praktykę mógłbym to zrobić. Gdy mnich wstrzymuje praktykę powinien rozważać: Czy jestem leniwy? Zmęczony? Niespokojny? Nie, nie było lenistwa, zmęczenia czy niepokoju w moim umyśle, tylko kompletność i odpowiedniość na każdy sposób.

Kiedy zdecydowałem się odpocząć, skończyło się tylko siedzenie. Mój umysł pozostał taki sam, nieporuszony. Gdy się położyłem, umysł był spokojny jak przedtem. Gdy moja głowa dotknęła poduszki, nastąpiło zwrócenie się umysłu do wewnątrz. Wewnątrz nie było nic, zupełni nic, nic się tam nie działo, nic tam nie mogło dotrzeć. Przytomność zatrzymała się wewnątrz na jakiś czas i następnie wyszła na zewnątrz. Nie ja to sprawiłem – byłem tylko przytomnym obserwatorem. Kiedy wyszedłem z tego stanu, powróciłem do normalnego umysłu i powstało pytanie ”Co to było”. Nadeszła odpowiedź: „Rzeczy są właśnie takie, nie ma potrzeby by w nie wątpić”. Tyle zostało powiedziane i mój umysł mógł to zaakceptować.

Umysł po tym jak się zatrzymał zwrócił się ku wnętrzu jeszcze raz. Nie skierowałem, go tam, sam się zwrócił. Gdy tak odszedł, osiągnął swój limit jak poprzednio. Za tym razem moje ciało rozpadło się na kawałki i umysł poszedł dalej, cichy nieosiągalny. Kiedy odszedł, zatrzymał się na tak długo jak chciał, wyszedł ponownie i wrócił do normalnego stanu. Podczas tego umysł był samo-działającym. Nie próbowałem nim kierować w jakikolwiek sposób. Tylko ustawiłem się na pozycji przytomnego obserwatora. Trzeci raz umysł wszedł wewnątrz i cały świat się rozpadł. Ziemia trawa, drzewa, góry, ludzie, wszystko to było tylko przestrzenią. Nic nie pozostało. Kiedy umysł odszedł i trwał tak jak chciał, pozostając w tym stanie tak długo jak mógł, następnie powrócił do normalności. Takie rzeczy są trudne do zobaczenia i do mówienia o nich. Nie ma niczego z czym można by to porównać.

O tych trzech przypadkach, kto mógł powiedzieć, co się wydarzyło? Kto wiedział? Jak mógłbym to nazwać? To o czym tu mówiłem, wszystko jest sprawą natury umysłu. Nie ma konieczności mówienia o kategoriach, mentalnych czynnikach i świadomości. Praktykowałem z mocną wiarą, gotowy oddać swoje życie i kiedy wyszedłem z tego doświadczenia, cały świat się zmienił, wszelka wiedza i zrozumienie uległy transformacji. Ktoś widząc mnie mógłby powiedzieć, że zwariowałem. Faktycznie, ktoś bez mocnej uważności mógłby zwariować, ponieważ nic na świecie nie było jak dawniej. Ale to ja w rzeczywistości się zmieniłem, choć wciąż byłem ta samą jednostką. Gdy wszyscy będą myśleć w jeden sposób, ja będę myślał inaczej; kiedy wszyscy będą mówić w jeden sposób, ja będę mówił inaczej. Już dłużej nie byłem biegnącym za resztą ludzkości. Kiedy mój umysł osiągnął szczyt swej mocy, była to sprawa mentalnej energii, energii koncentracji. Przy tej okazji którą waśnie opisałem, doświadczenie opierało się na energii samadhi. Kiedy samadhi osiągnęło ten poziom, vipasana przebiegała bezwysiłkowo. Jeżeli praktykujesz w ten sposób, nie musisz szukać zbyt daleko. Przyjacielu, dlaczego tego nie spróbować? Jest łódź, którą możesz dostać się na drugi brzeg. Możesz do niej wskoczyć. Czy wolisz drzemać na tym brzegu? Mógłbym odpłynąć w każdej chwili. ale czekam na ciebie.

piątek, 23 lipca 2010

Ajhan Chah Oponując pożądaniu

Jeżeli świeckie życie byłoby najkorzystniejsze dla praktyki, Budda nie zachęcałby nas do zostania mnichami. Nasze ciała i umysły są gangiem złodziei i morderców, stale ciągnących nas ku ogniom chciwości, nienawiści i złudzenia. W świeckim życiu, jest znacznie trudniej, ze stałym zmysłowym kontaktem; to jakby coś stale wołało zapraszającym tonem z domu: „Och chodź tu, proszę przyjdź”. A gdy się zbliżysz, drzwi się otwierają i zostajesz zastrzelony.

Możesz podejmować się ascetycznych praktyk, takich jak noszenie nieatrakcyjnego ubrania czy medytacji nad zwłokami, wszędzie gdzie spojrzysz widząc szkielet czy zwłoki. Ale te praktyki nie są łatwe. Jak tylko dojrzysz młodą ładną dziewczynę, przestajesz widzieć zwłoki.

Medytacja nad ciałem jest przykładem oponowania. Normalnie uważamy ciało za dobre i piękne. Ścieżką jest kontemplowanie jego nietrwałości i nieprzyjemnych aspektów ciała. Kiedy jesteś młody i silny, zdrowy i nieschorowany, łatwo możesz popaść w błędne myślenie i podjąć się niekorzystnych działań. Śmierć wydaje się odległa, człowiek nikogo i niczego się nie obawia. Jeżeli nie medytujemy, smak choroby i świadomość starości mogą być konieczne, by zmienić nasz punkt widzenia. Ale czemu na to czekać? Bądź tym kto umarł już teraz. Twoje pożądania nie umarły, to prawda, ale zachowuj się jakby były już martwe. Czasami jest konieczne dojście do ekstremów, takich jak życie blisko dzikich zwierząt. Jeżeli wiesz, że w okolicy są tygrysy i dzikie słonie i obawiasz się o swoje życie, nie masz czasu myśleć o seksie. Możesz też zredukować porcje jedzenia czy przeprowadzić głodówkę by czasowo zredukować energię.

Pewni mnisi żyją na cmentarzu i czynią śmierć i rozkład swym stałym obiektem medytacji. Jako młody mnich, lubiłem żyć ze starymi ludźmi, pytając się ich o to jak to jest być starym, widząc ich i zdając sobie sprawę, że my wszyscy idziemy tą samą drogą. Gdy stale utrzymujemy śmierć i rozkład w umyśle, zaczyna się pojawiać beznamiętność i rozczarowanie zmysłowym światem co wiedzie ku radości i koncentracji. Człowiek widzi rzeczy takimi jakimi są i jest od nich wolny. Później gdy medytacja jest mocno ustabilizowana, nie ma kłopotów. Dajemy się wodzić pożądaniu ponieważ nasza medytacja nie jest jeszcze niewzruszona.

Kiedy jako mnisi mieszkamy w lesie, już dłużej nie pozwalamy naszym skalaniom by szły swoją drogą, dlatego odkrywamy, że kopią one nas całkiem mocno. Cierpliwość i wytrwałość są jedynym lekarstwem. Faktycznie czasami w naszej praktyce nie ma nic innego, tylko wytrwałość. Ale to oczywiście się zmienia. Ludzie z zewnątrz mogą nas nazwać szalonymi, dlatego, ze mieszkamy w lesie w taki sposób, siedząc jak posągi. Ale jak oni żyją? Śmieją się, płaczą, są tak pochwyceni, że nawet się wzajemnie zabijają, kierowani chciwością i nienawiścią. Kto tu jest szalony?

Pamiętaj i utrzymuj w umyśle dlaczego odeszliśmy w bezdomność. Każdy kto przychodzi praktykować jak my i kto nie doświadczył oświecenia, zmarnował swój czas. Świeckim ludziom z ich rodzinami i posiadłościami i obowiązkami to się udało*. Ten kto odszedł w bezdomność z pewnością powinien być także do tego zdolny.

*"Mistrzu Gotama, czy jest jakiś gospodarz, który bez zaniechania więzów świeckiego życia, po rozpadzie ciała, po śmierci zrealizuje koniec cierpienia?" "Nie ma gospodarza, który bez zaniechania więzów świeckiego życia, który po rozpadzie ciała, po śmierci zrealizuje koniec cierpienia". M 71

Ajhan Chah mówi zatem o przebiciu się do Czterech Szlachetnych Prawd a nie o ich pełnej realizacji co osiąga się dopiero jako arahat.

czwartek, 22 lipca 2010

Ajhan Chah Droga Środkowa

Budda nie chciał byśmy podążali podwójną ścieżką – pragnienia i zadowalania się z jednej strony i lęku i awersji z drugiej strony. „Po prostu bądź świadomy przyjemności”, nauczał. Gniew, lęk, niezadowolenie nie są ścieżką jogina ale ścieżką przeciętniaków. Spokojna osoba idzie drogą środka właściwej praktyki pozostawiając chwytanie się po lewej i lęk i awersję po prawej stronie.

Ten kto się podejmuje wkroczenia na ścieżkę praktyki, musi podążać Drogą Środka: „Nie zainteresuję się przyjemnością i bólem. Odsunę je”. Ale oczywiście na początku jest trudno. To jakbyśmy byli kopani z obu stron. Jak dzwonek u szyi krowy czy wahadło, jesteśmy popychani tam i z powrotem. Kiedy Budda wygłaszał swe pierwsze kazanie, omówił te dwa ekstrema ponieważ to tam leży przywiązanie. Pragnienie szczęścia kopie z jednej strony, cierpienie i niezadowolenie z drugiej. Te dwa zawsze nas ograniczają. Ale gdy idziesz Drogą Środkową, odkładasz tą parę na bok.

Czy nie widzisz? Jeżeli podążysz za tymi ekstremami po prostu uderzysz gdy jesteś zgniewany i uchwycisz się tego co wyda ci się atrakcyjne, bez najmniejszej cierpliwości czy wstrzemięźliwości. Jak długo możesz kontynuować bycie uwięzionym w ten sposób? Rozważ to: jeżeli coś lubisz, podążasz za tym, kiedy się pojawi, ale to właśnie to pociąga cię byś szukał cierpienia. Ten pożądliwy umysł jest rzeczywiście sprytny. Gdzie następnie cię zaprowadzi? Budda nauczał odłożenia obu tych ekstremów. To jest ścieżka właściwej praktyki, ścieżka wyprowadzająca poza narodziny i istnienie. Na tej ścieżce nie ma ani bólu ani przyjemności, ani dobra ani zła.

Niestety większość ludzi jest przepełniona pragnieniem i dąży do uzyskania przyjemności, zawsze wychodząc poza środek, mijając Ścieżkę Wzniosłego, ścieżkę poszukiwacza prawdy. Przywiązawszy się do narodzin i istnienia, szczęścia i cierpienia, dobra i zła, ten kto nie idzie tą Ścieżką Środkową nie stanie się mędrcem, nie uzyska wyzwolenia. Nasza ścieżka jest prosta, to ścieżka spokoju i czystej przytomności, wyciszenia przez nieobecność szczęścia i cierpienia. Jeżeli twoje serce jest jak to, możesz przestać prosić innych o przewodnictwo. Zobaczysz, że gdy serce jest nieprzywiązane, przebywa w swym naturalnym stanie. Kiedy odrywa się od normalności z powodu rozlicznych myśli i uczuć, ma miejsce proces myślowych konstrukcji w którym powstają iluzje. Staraj się przejrzeć na wskroś ten proces. Kiedy umysł odchodzi od normalności, odciąga od właściwej praktyki ku jednemu z dwóch ekstremów samozadowolenia się czy awersji a przez to kreując więcej iluzji, więcej myślowych konstrukcji. Dobro czy zło powstają tylko w twoim umyśle. Jeżeli będziesz stale obserwował swój umysł, studiując to zagadnienie przez całe swoje życie, gwarantuję ci, że nigdy nie będziesz się nudził.

środa, 21 lipca 2010

Ajhan Chah Prosta Ścieżka

Prosta ścieżka

Tradycyjnie Ośmioraka Ścieżka jest objaśniana jako mająca osiem stopni, takich jak właściwe zrozumienie, właściwa mowa, właściwa koncentracja i tak dalej. Ale prawdziwa Ośmioraka Ścieżka jest wewnątrz nas – dwoje oczu, dwoje uszu, swa nozdrza, język i ciało. Te osiem bram jest naszą ścieżką i umysł jest tym który przemierza tą ścieżkę. Znaj te wrota, egzaminuj je, a wszystkie rzeczy staną się odkryte.

Serce ścieżki jest takie proste. Nie wymaga większych wyjaśnień. Zrezygnuj z chwytania się miłości i nienawiści, tylko spocznij z rzeczami takimi jakimi są. To wszystko co robię w mojej praktyce. Nie staraj się być kimś. Nie kreuj się na coś. Nie bądź medytującym. Nie bądź oświeconym. Kiedy siedzisz, pozwól temu być. Nie chwytaj się niczego. Nie stawiaj niczemu oporu.

Oczywiście jest wiele technik medytacyjnych by rozwinąć samadhi i wiele rodzajów vipassany. Ale wszystkie one prowadzą do tego – pozwól wszystkiemu być. Wkrocz tam gdzie jest chłód, poza bitwę. Dlaczego nie spróbować? Odważysz się?

***

W tej krótkiej mowie warto zwrócić uwagę na dwa aspekty.
1. Faworyzowanie / oponowanie
-"Ale przyjaciele czy cel jest dla tego kto jest opanowany przez pożądanie, czy dla wolnego od pożądania?" - Odpowiadając słusznie wędrowcy z innych sekt powinni odpowiedzieć: "Przyjaciele, cel jest dla wolnego od pożądania a nie dla opanowanego przez pożądanie". - "Ale przyjaciele, czy cel jest dla opanowanego przez chciwość czy dla wolnego od chciwości?" - Odpowiadając słusznie wędrowcy z innych sekt powinni odpowiedzieć: "Przyjaciele, cel jest dla wolnego od chciwości a nie dla opanowanego przez chciwość". - "Ale przyjaciele, czy cel jest dla opanowanego przez złudzenie czy dla wolnego od złudzenia?". Odpowiadając słusznie, wędrowcy z innych sekt powinni odpowiedzieć: "Przyjaciele, cel jest dla wolnego od złudzenia a nie dla opanowanego przez złudzenie". - "Ale przyjaciele, czy cel jest dla opanowanego przez pragnienie czy dla wolnego od pragnienia?" - Odpowiadając słusznie, wędrowcy z innych sekt powinni powiedzieć: "Przyjaciele, cel jest dla wolnego od pragnienia, nie dla opanowanego przez pragnienie". - "Ale przyjaciele, czy cel jest dla opanowanego przez utrzymywanie, czy dla wolnego od utrzymywania?" Odpowiadając słusznie, wędrowcy z innych sekt powinni odpowiedzieć:"Przyjaciele, cel jest dla wolnego od utrzymywania, nie dla opanowanego przez utrzymywanie". -" Ale przyjaciele, czy cel jest dla tego z wglądem czy dla tego bez wglądu? - "Odpowiadając słusznie wędrowcy z innych sekt powinni odpowiedzieć: "Przyjaciele, cel jest dla tego z wglądem, nie dla tego bez wglądu".- "Ale przyjaciele, czy cel jest dla tego co faworyzuje i oponuje, czy dla tego kto nie faworyzuje i nie oponuje?" - Odpowiadając słusznie, wędrowcy z innych sekt powinni odpowiedzieć: "Przyjaciele cel jest dla tego co nie faworyzuje i nie oponuje, nie dla tego kto faworyzuje i oponuje".- "Ale przyjaciele, czy cel jest dla tego co ma upodobanie w dialektyce czy dla tego kto nie nie ma upodobania w dialektyce?" Odpowiadając słusznie wędrowcy z innych sekt powinni odpowiedzieć: "Przyjaciele, cel jest dla tego kto nie ma upodobania w dialektyce". M11

Przy wyliczeniach w Suttach przeważnie jest tak, że to co najważniejsze i najbardziej fundamentalne wymienia się na samym końcu i tu widzimy, że faworyzowanie i oponowanie jest wycenione przez Buddę bardzo wysoko jako przeszkoda w uzyskaniu pełnego przebudzenia.

Inny fragment dotyczący faworyzowania i oponowania:

Widząc materialną formę okiem, pożąda jej gdy jest przyjemna, posiada złą wolę co do niej gdy jest nieprzyjemna, trwa z nieustanowioną uważnością ciała i ograniczonym umysłem, bez zrozumienia jak dochodzi do wyzwolenia serca i wyzwolenia przez zrozumienie, gdzie te złe, niekorzystne stany znikają bez pozostałości. Zaangażowany w faworyzowanie i oponowanie, gdy czuje jakieś uczucie, czy to przyjemne czy to bolesne, czy ani-przyjemne-ani-bolesne, rozmiłowuje się w tym uczuciu, potwierdza je i pozostaje przy nim. I tak, rozmiłowanie się w jakimś z tych uczuć to utrzymywanie. Z utrzymywaniem jako warunek istnienie, z istnieniem jako warunek narodziny, z narodzinami jako warunek starość i śmierć mają pozytywne istnienie, jak również żal, płacz, ból, smutek i rozpacz. Oto jak powstaje ta cała masa cierpienia.
Słysząc dźwięk uchem...
Wąchając zapach nosem...
Smakując smak językiem...
Dotykając dotykalne ciałem...
Poznając idee umysłem, pożąda ich gdy są przyjemne i ma zła wolę w stosunku do nich gdy są nieprzyjemne, trwa z nieustanowioną uważnością serca i wyzwolenia przez zrozumienie, gdzie te niekorzystne stany znikają bez śladu. Zaangażowany w faworyzowanie i oponowanie, gdy czuje jakieś uczucie, czy to przyjemne, czy to bolesne, czy ani-przyjemne-ani-bolesne, rozmiłowuje się w tym uczuciu, potwierdza je i pozostaje przy nim. I tak rozmiłowanie w jakimś z tych trzech uczuć to utrzymywanie. Z utrzymywaniem jako warunek, istnienie, z istnieniem jako warunek, narodziny, z narodzinami jako warunek, starość i śmierć mają pozytywne istnienie, jak również płacz, ból smutek i rozpacz. Oto jak powstaje ta cała masa cierpienia. M 38

2. Sakkayaditthi – to pogląd, że jest się kimś, osobą. Jest to pogląd błędny, stąd rada Ajhan Chah: „Nie staraj się stać kimś”. Właściwy pogląd idzie na pierwszym miejscu. Żadne oświecenie nie „spłynie nagle” na medytującego, który uważa się za polaka, buddystę itd. Bardzo konkretnie ujął to Nisargadatta Maharaj: Koncentrujesz się, medytujesz, torturujesz umysł i ciało, robisz wiele różnych niekoniecznych rzeczy i naturalnie omijasz esencjonalne to jest eliminację osoby.

sobota, 10 lipca 2010

Sutta M 12 Lwi Ryk

1. Tak usłyszałem. Przy pewnej okazji Zrealizowany mieszkał w Vesali poza miastem w gaju na zachód od miasta.

2. Przy tej okazji Sunakkhata z rodu Licchavi niedawno opuścił tą Dhammę i Dyscyplinę. Uczynił on takie twierdzenie przed zgromadzeniem w Vesali: „Mnich Gotama nie posiada rozróżnienia wartego wiedzy i wizji szlachetnych (to jest) wyższej niż ludzki stan. Mnich Gotama naucza Dhammy (zaledwie) ukutej przez ludzką myśl, podążając swą własną linią dociekań tak jak mu się to przedstawia i ktokolwiek jest pouczony w tej Dhammie ku swojej korzyści doprowadza go to (tylko) właściwie do wyczerpania u niego cierpienia, gdy ją praktykuje (ale do niczego więcej)”.

3. Wtedy z nastaniem poranka czcigodny Sariputta ubrał się i zabierając swą miskę i zewnętrzną szatę udał się do Vesali na żebraczy obchód. Wtedy usłyszał o tym co powiedział Sunakkhata z rodu Licchavi. Kiedy obszedł Vesali i powrócił z żebraczego obchodu, po posiłku udał się do Zrealizowanego i po złożeniu mu hołdu usiadł z boku. Kiedy to uczynił opowiedział Zrealizowanemu o tym co miało miejsce.

4. Sariputto, ten błądzący człowiek Sunakkhata jest zagniewany i jego słowa są wypowiedziane w gniewie. Myśląc, że gani Tathagatę, właściwie zachwala on Tathagatę gdy mówi on: "Mnich Gotama nie posiada wyróżnienia wartego wiedzy i wizji szlachetnych (to jest) wyższej niż ludzki stan. Mnich Gotama naucza Dhammy (zaledwie) ukutej przez ludzką myśl, podążając swą własną linią dociekań tak jak mu się to przedstawia i ktokolwiek jest pouczony w tej Dhammie ku swojej korzyści doprowadza go to (tylko) właściwie do wyczerpania u niego cierpienia, gdy ją praktykuje (ale do niczego więcej)".

5, Sariputto, ten błądzący człowiek Sunakkhatta nigdy nie wywnioskował o mnie tego zgodnie z Dhammą: „Ten Zrealizowany jest taki gdyż jest on Arahatem Całkowicie Oświeconym, doskonałym w prawdziwej wiedzy, prowadzeniu się, subtelnym znawcą światów, niezrównanym liderem ludzi do opanowania, nauczycielem bogów i ludzi, oświeconym, spełnionym”.

6. I nigdy nie wywnioskował o mnie tego zgodnie z Dhammą: „Ten Zrealizowany jest taki, że cieszy się różnymi rodzajami mocy: będąc jednym staje się wieloma, będąc wieloma staje się jednym; przechodzi bez przeszkód przez mur, przez ogrodzenie, przez górę jak przez przestrzeń, zanurza się i wynurza z ziemi jakby była to woda; chodzi po powierzchni wody jakby była to ziemia; siedząc ze skrzyżowanymi nogami podróżuje w powietrzu jak uskrzydlony ptak; swoją ręką dotyka księżyca i słońca, tak możnych tak potężnych; włada cielesnym mistrzostwem nawet tak daleko jak świat Brahmy".

7. I nigdy nie wywnioskował o mnie tego zgodnie z Dhammą: „Ten Zrealizowany jest taki, że elementem boskiego ucha, co oczyszczone i przewyższające ludzkie, słyszy oba rodzaje dźwięków, niebiańskie i ludzkie, te które są odległe jak również te bliskie'

8. I nigdy nie wywnioskował o mnie zgodnie z Dhammą: „Ten Zrealizowany jest taki, że swym umysłem bada umysły innych istot, innych osób. Rozumie on umysł skażony przez pożądanie jako umysł skażony przez pożądanie; rozumie on umysł nieskażony przez pożądanie jako umysł nieskażony przez pożądanie; rozumie on umysł skażony przez nienawiść jako umysł skażony przez nienawiść, rozumie on umysł nieskażony przez nienawiść jako umysł nieskażony przez nienawiść; rozumie on umysł skażony przez złudzenie jako umysł skażony przez złudzenie, rozumie on umysł nieskażony przez złudzenie jako umysł nieskażony przez złudzenie; rozumie on umysł zjednoczony jako umysł zjednoczony i umysł rozproszony jako umysł rozproszony, rozumie on umysł wzniosły jako umysł wzniosły i umysł bez wzniosłości jako umysł bez wzniosłości; rozumie on umysł wychodzący poza jako umysł wychodzący poza i umysł nie wychodzący poza jako umysł nie wychodzący poza.

(Dziesięć mocy Tathagaty)

9. Sariputto, Tathagata ma te dziesięć mocy Tathagaty, posiadając które rości sobie prawo do pozycji lidera stada, ryczy swój lwi ryk przed zgromadzeniami i obraca Boskim Kołem. Jakie dziesięć?

10. (1). Tathagata rozumie takim jakim w rzeczywistości to jest, możliwe jako możliwe i niemożliwe jako niemożliwe. I to jest moc Tathagaty dzięki której rości sobie prawo do pozycji lidera stada, ryczy swój lwi ryk przed zgromadzeniami i obraca Boskim Kołem.

11. (2). I znów, Tathagata rozumie takim jakim w rzeczywistości to jest, dojrzewanie podjętych działań, przeszłych, przyszłych i teraźniejszych wraz z możliwościami i przyczynami i to jest moc Tathagaty dzięki której rości sobie prawo do pozycji lidera stada, ryczy swój lwi ryk przed zgromadzeniami i obraca Boskim Kołem.

12. (3). I znów Tathagata rozumie takim jakim w rzeczywistości to jest, destynacje do których prowadzą wszystkie drogi i to jest moc Tathagaty dzięki której rości sobie prawo do pozycji lidera stada, ryczy swój lwi ryk przed zgromadzeniami i obraca Boskim Kołem.

13. (4). I znów Tathagata rozumie takim jakim w rzeczywistości to jest, świat z jego wieloma różnymi elementami i to jest moc Tathagaty dzięki której rości sobie prawo do pozycji lidera stada, ryczy swój lwi ryk przed zgromadzeniami i obraca Boskim Kołem.

14. (5). I znów Tathagata rozumie takim jakim w rzeczywistości to jest, jak istoty różnią się inklinacjami, i to jest moc Tathagaty dzięki której rości sobie prawo do pozycji lidera stada, ryczy swój lwi ryk przed zgromadzeniami i obraca Boskim Kołem.

15. (6). I znów Tathagata rozumie takim jakim w rzeczywistości to jest, dyspozycyjność funkcji innych istot, innych osób i to jest moc Tathagaty dzięki której rości sobie prawo do pozycji lidera stada, ryczy swój lwi ryk przed zgromadzeniami i obraca Boskim Kołem.

16. (7). I znów Tathagata rozumie takim jakim w rzeczywistości to jest, skalanie, oczyszczanie i wyjście z jhan, wyzwoleń, koncentracji i osiągnięć i to jest moc Tathagaty dzięki której rości sobie prawo do pozycji lidera stada, ryczy swój lwi ryk przed zgromadzeniami i obraca Boskim Kołem.

17. (8). I znów Tathagata przypomina sobie swe przeszłe życia, mianowicie jedne narodziny, drugie narodziny ... pięć narodzin, dziesięć narodzin, pięćdziesiąt narodzin, sto narodzin, sto tysięcy narodzin, wiele eonów rozszerzania się wszechświata, wiele eonów kurczenia się wszechświata, wiele eonów rozszerzania i kurczenia się wszechświata: Tu byłem tak nazywany, takiej rasy, tak wyglądałem, taki był mój pokarm, takie było moje doświadczenie przyjemności i bólu, taki był okres mojego życia, odchodząc stamtąd umierając, pojawiłem się gdzie indziej, tam też byłem tak a tak nazywany, takiej rasy, tak wyglądałem, taki był mój pokarm, takie doświadczenie przyjemności i bólu, taki był okres mojego życia, przemijając, umierając tam, pojawiłem się tutaj. Tak z detalami i szczegółami Tathagata wspomina swoje rozliczne przeszłe życia. I to jest moc Tathagaty dzięki której rości sobie prawo do pozycji lidera stada, ryczy swój lwi ryk przed zgromadzeniami i obraca Boskim Kołem.

18. (9). I znów Tathagata niebiańskim okiem, oczyszczonym i przewyższającym ludzkie, widzi istoty umierające i pojawiające się ponownie, podrzędne i nadrzędne, piękne i brzydkie, o dobrym prowadzeniu się i źle się prowadzące, rozumie jak istoty pojawiają się zgodnie z ich działaniami tak: "Te wartościowe istoty, które źle się prowadziły ciałem mową i umysłem, lżące Szlachetnych, błędne w swych poglądach, skłaniające się do błędnego poglądu w swych działaniach, po rozpadzie ciała, po śmierci, pojawiły się w stanie deprywacji, zatraceniu, nawet w piekle, ale te wartościowe istoty, o dobrym prowadzeniu ciałem, mową i umysłem, nie lżące szlachetnych, słuszne w swych poglądach, skłaniające się do słusznego poglądu w swych działaniach, po rozpadzie ciała, po śmierci, pojawiły się w dobrej destynacji, nawet w niebiańskim świecie", tak niebiańskim okiem, które jest oczyszczone i przewyższa ludzkie, Tathagata widzi istoty umierające i pojawiające się ponownie, podrzędne i nadrzędne, piękne i brzydkie, o dobrym prowadzeniu się i źle się prowadzące. Tak Tathagata rozumie jak istoty pojawiają się zgodnie z ich działaniami. I to jest moc Tathagaty dzięki której rości sobie prawo do pozycji lidera stada, ryczy swój lwi ryk przed zgromadzeniami i obraca Boskim Kołem.

19. (10) I znów, Tathagata przez osobistą realizację z bezpośrednią wiedzą tutaj i teraz wkracza i trwa w wyzwolenie umysłu i wyzwolenie przez zrozumienie co bez skaz i to jest moc Tathagaty dzięki której rości sobie prawo do pozycji lidera stada, ryczy swój lwi ryk przed zgromadzeniami i obraca Boskim Kołem.

20. Tathagata ma te dziesięć mocy Tathagaty, posiadając które rości sobie prawo do pozycji lidera stada, ryczy swój lwi ryk przed zgromadzeniami i obraca Boskim Kołem.

21. Sariputto, jeżeli ktokolwiek wiedząc i widząc mnie tak, powie: „Mnich Gotama nie posiada rozróżnienia wartego wiedzy i wizji szlachetnych (to jest) wyższej niż ludzki stan. Mnich Gotama naucza Dhammy (zaledwie) ukutej przez ludzką myśl, podążając swą własną linią dociekań tak jak mu się to przedstawia i ktokolwiek jest pouczony w tej Dhammie ku swojej korzyści doprowadza go to (tylko) właściwie do wyczerpania u niego cierpienia, gdy ją praktykuje (ale do niczego więcej)” to (znajdzie się) w piekle, chyba, że porzuci te stwierdzenie i ten (stan) umysłu i odwoła ten pogląd. Tak jak mnich doskonały w cnocie, koncentracji i zrozumieniu będzie się cieszył tutaj i teraz finałową wiedzą, tak też (stanie się) w tym przypadku, powiadam, że znajdzie się w piekle, chyba, że porzuci te stwierdzenie i ten (stan) umysłu i odwoła ten pogląd.

(Cztery pewności)

22. Sariputto, są cztery rodzaje pewności, posiadając które Tathagata, rości sobie prawo do pozycji lidera stada, ryczy swój lwi ryk przed zgromadzeniami i obraca Boskim Kołem. Jakie cztery?

23. Nie widzę powodu dla którego jakiś pustelnik czy bramin czy Mara czy Brahma w świecie, mógłby zgodnie z Dhammą oskarżyć mnie tak: „Podczas gdy ogłaszasz odkrycie całkowitego oświecenia, nie jesteś oświecony odnośnie tych idei” i nie widząc do tego powodu trwam w bezpieczeństwie, wolności od strachu i pewności.

24. Nie widzę powodu dla którego jakiś pustelnik czy bramin czy Mara czy Brahma w świecie, mógłby zgodnie z Dhammą oskarżyć mnie tak: „Podczas gdy ogłaszasz, że skazy są u ciebie wyczerpane, te skazy nie są u ciebie wyczerpane” i nie widząc do tego powodu trwam w bezpieczeństwie, wolności od strachu i pewności.

25. Nie widzę powodu dla którego jakiś pustelnik czy bramin czy Mara czy Brahma w świecie, mógłby zgodnie z Dhammą oskarżyć mnie tak: „Te rzeczy o których powiedziałeś, że są przeszkodami w rzeczywistości nie są przeszkodami dla tego kto je praktykuje” i nie widząc do tego powodu trwam w bezpieczeństwie, wolności od strachu i pewności.

26. Nie widzę powodu dla którego jakiś pustelnik czy bramin czy Mara czy Brahma w świecie, mógłby zgodnie z Dhammą oskarżyć mnie tak: „Ktokolwiek jest nauczany o Dhammie przez ciebie dla jego korzyści, nie prowadzi to właściwie do wyczerpania cierpienia u niego gdy ją praktykuje” i nie widząc do tego powodu trwam w bezpieczeństwie, wolności od strachu i pewności.

27. Takie są cztery rodzaje pewności posiadając które, Tathagata rości sobie prawo do pozycji lidera stada, ryczy swój lwi ryk przed zgromadzeniami i obraca Boskim Kołem.

28. Sariputto jeżeli ktokolwiek wiedząc i widząc mnie tak, powie: „Mnich Gotama nie posiada rozróżnienia wartego wiedzy i wizji szlachetnych (to jest) wyższej niż ludzki stan. Mnich Gotama naucza Dhammy (zaledwie) ukutej przez ludzką myśl, podążając swą własną linią dociekań tak jak mu się to przedstawia i ktokolwiek jest pouczony w tej Dhammie ku swojej korzyści doprowadza go to (tylko) właściwie do wyczerpania u niego cierpienia, gdy ją praktykuje (ale do niczego więcej)”, to znajdzie się w piekle, chyba, że porzuci te stwierdzenie i ten (stan) umysłu i odwoła ten pogląd. Tak jak mnich doskonały w cnocie, koncentracji i zrozumieniu będzie się cieszył tutaj i teraz finałową wiedzą, tak też (stanie się) w tym przypadku, powiadam, że znajdzie się w piekle, chyba że porzuci te stwierdzenie i ten (stan) umysłu i odwoła ten pogląd.

(Osiem Zgromadzeń)

29. Sariputto, jest osiem zgromadzeń. Jakie osiem? Zgromadzenie szlachetnych wojowników, zgromadzenie braminów, zgromadzenie gospodarzy, zgromadzenie pustelników, zgromadzenie Bogów Czterech Króli, zgromadzenie Bogów Trzydziestu-trzech, zgromadzenie Mary, zgromadzenie Brahmy. Posiadając te cztery rodzaje pewności Tathagata podchodzi i wchodzi do tych ośmiu zgromadzeń.

30. Posiadam bezpośrednią wiedzą jako wizytator o wielu setkach zgromadzeń szlachetnych wojowników. I dawnej siadałem wraz z nimi i rozmawiałem i prowadziłem konwersację z nimi. Nie widzę powodu dla którego strach czy niepewność mogłyby mnie tam najść. I nie widząc do tego powodu trwam w bezpieczeństwie, wolności od strachu i pewności. Mam bezpośrednią wiedzę jako wizytator o wielu setkach zgromadzeń gospodarzy ... pustelników ... Bogów Czterech Króli ... Bogów Trzydziestu-trzech ... Mary ... Brahmy. I dawnej siadałem wraz z nimi i rozmawiałem i prowadziłem konwersację z nimi. Nie widzę powodu dla którego strach czy niepewność mogłyby mnie tam najść. I nie widząc do tego powodu trwam w bezpieczeństwie, wolności od strachu i pewności.

31. Sariputto jeżeli ktokolwiek wiedząc i widząc mnie tak, powie: „Mnich Gotama nie posiada rozróżnienia wartego wiedzy i wizji szlachetnych (to jest) wyższej niż ludzki stan. Mnich Gotama naucza Dhammy (zaledwie) ukutej przez ludzką myśl, podążając swą własną linią dociekań tak jak mu się to przedstawia i ktokolwiek jest pouczony w tej Dhammie ku swojej korzyści doprowadza go to (tylko) właściwie do wyczerpania u niego cierpienia, gdy ją praktykuje (ale do niczego więcej)”, to znajdzie się w piekle, chyba, że porzuci te stwierdzenie i ten (stan) umysłu i odwoła ten pogląd. Tak jak mnich doskonały w cnocie, koncentracji i zrozumieniu będzie się cieszył tutaj i teraz finałową wiedzą, tak też (stanie się) w tym przypadku, powiadam, że znajdzie się w piekle, chyba, że porzuci te stwierdzenie i ten (stan) umysłu i odwoła ten pogląd.

32. Sariputto, są te cztery rodzaje generacji. Jakie cztery? Generacja zrodzona z jaja, generacja zrodzona z łona, generacja zrodzona z wilgoci, i generacja zrodzona spontanicznie.

33. Czym jest generacja zrodzona z jaja? To istoty zrodzone przez rozbicie skorupy jaja; to nazywa się generacją zrodzoną z jaja. Czym jest generacja zrodzona z łona? To istoty zrodzone przez wydostanie się z membrany, to nazywa się generacją zrodzoną z łona. Czym jest generacja zrodzona z wilgoci? To istoty zrodzone w zgniłych rybach, w zgniłych trupach, w zgniłym pożywieniu, w ubikacji czy kanale, to nazywa się generacją zrodzoną z wilgoci. Czym jest generacja zrodzona spontanicznie? To bogowie i mieszkańcy piekieł i pewne istoty ludzkie i pewni mieszkańcy stanów deprywacji, to nazywa się generacją zrodzoną spontanicznie. Takie są cztery rodzaje generacji.

34. Sariputto jeżeli ktokolwiek wiedząc i widząc mnie tak, powie: „Mnich Gotama nie posiada rozróżnienia wartego wiedzy i wizji szlachetnych (to jest) wyższej niż ludzki stan. Mnich Gotama naucza Dhammy (zaledwie) ukutej przez ludzką myśl, podążając swą własną linią dociekań tak jak mu się to przedstawia i ktokolwiek jest pouczony w tej Dhammie ku swojej korzyści doprowadza go to (tylko) właściwie do wyczerpania u niego cierpienia, gdy ją praktykuje (ale do niczego więcej)”, to znajdzie się w piekle, chyba, że porzuci te stwierdzenie i ten (stan) umysłu i odwoła ten pogląd. Tak jak mnich doskonały w cnocie, koncentracji i zrozumieniu będzie się cieszył tutaj i teraz finałową wiedzą, tak też (stanie się) w tym przypadku, powiadam, że zostanie doprowadzony do piekła, chyba, że porzuci te stwierdzenie i ten (stan) umysłu i odwoła ten pogląd.

(Cztery destynacje i wygaszenie)

35. Sariputta, jest te pięć destynacji. Jakie pięć? Piekło, łono zwierzęcia, królestwo duchów, istot ludzkich i bogów.

36. (1) Rozumiem piekło; ścieżkę i drogę prowadzącą do piekła przez którą ten co na nią wkroczył po rozpadzie ciała, po śmierci, pojawi się w stanie deprywacji, nieszczęśliwej destynacji, w zatraceniu, w piekle.

(2). Rozumiem łono zwierzęcia i ścieżkę prowadzącą do łona zwierzęcia, przez którą ten co na nią wkroczył, pojawi się w łonie zwierzęcia.

(3). Rozumiem królestwo duchów i ścieżkę prowadzącą do królestwa duchów, przez którą ten co na nią wkroczył, pojawi się w królestwie duchów.

(4). Rozumiem istoty ludzkie i ścieżkę prowadzącą do ludzkiego świata, przez którą ten co na nią wkroczył, pojawi się w świecie ludzi.

(5). Rozumiem bogów i ścieżkę prowadzącą do świata bogów przez którą ten co na nią wkroczył, pojawi się w świecie bogów.

(6). Rozumiem wygaszenie i ścieżkę prowadzącą do wygaszenia przez którą ten co na nią wkroczył będzie trwał w wyzwoleniu umysłu i wyzwoleniu przez zrozumienie co bez skaz, przez wyczerpanie skaz.

37.(1). Badając umysł umysłem, rozumiem pewną osobę tak oto: „Ta osoba zachowuje się tak, jej maniery są takie, ścieżka którą obrała jest taka, że po rozpadzie ciała, po śmierci, pojawi się ona ponownie w stanach deprywacji, w nieszczęśliwej destynacji, w zatraceniu, w piekle”. I później niebiańskim okiem, co oczyszczone i przewyższające ludzkie widzę, że po rozpadzie ciała, po śmierci, pojawiła się ona ponownie w stanach deprywacji, w nieszczęśliwej destynacji, w zatraceniu, w piekle i doświadcza niezmniejszających się bolesnych, dotkliwych, przeszywających uczuć. Załóżmy, że jest dół głęboki na wzrost człowieka, wypełniony żarzącym się węglem, bez ognia czy dymu i wtedy człowiek zmęczony, wyczerpany upałem, osłabiony, z gorączką i pragnieniem, nadejdzie ścieżką prowadzącą w jedną tylko stronę kierując się w stronę tego dołu; wtedy człowiek o dobrym wzroku widząc go, może powiedzieć: „Ta osoba zachowuje się tak, jej maniery są takie, ścieżka którą obrała jest taka, że wejdzie do tego dołu” i później widzi, że wpadł do tego dołu i że doświadcza niezmniejszających się bolesnych, dotkliwych, przeszywających uczuć.

38. (2). Badając umysł umysłem, rozumiem pewną osobę tak oto: „Ta osoba zachowuje się tak, jej maniery są takie, ścieżka którą obrała jest taka, że po rozpadzie ciała, po śmierci, pojawi się ona ponownie w łonie zwierzęcia. I później niebiańskim okiem, co oczyszczone i przewyższające ludzkie widzę, że po rozpadzie ciała, po śmierci, pojawiła się ona ponownie w łonie zwierzęcia i doświadcza bolesnych, dotkliwych i przeszywających uczuć. Załóżmy, że jest dół głęboki na wzrost człowieka, wypełniony fekaliami, pełen nieczystości i wtedy człowiek zmęczony, wyczerpany upałem, osłabiony, z gorączką i pragnieniem, nadejdzie ścieżką prowadzącą w jedną tylko stronę kierując się w stronę tego dołu; wtedy człowiek o dobrym wzroku widząc go, może powiedzieć: „Ta osoba zachowuje się tak, jej maniery są takie, ścieżka którą obrała jest taka, że wejdzie do tego dołu” i później widzi, że wpadł do tego dołu i że doświadcza niezmniejszających się bolesnych, dotkliwych, przeszywających uczuć.

39. (3). Badając umysł umysłem, rozumiem pewną osobę tak oto: „Ta osoba zachowuje się tak, jej maniery są takie, ścieżka którą obrała jest taka, że po rozpadzie ciała, po śmierci, pojawi się ona ponownie w królestwie duchów. I później niebiańskim okiem, co oczyszczone i przewyższające ludzkie widzę, że po rozpadzie ciała, po śmierci, pojawiła się ona ponownie w królestwie duchów i doświadcza tam wielu bolesnych uczuć. Załóżmy, że jest drzewo rosnące na nierównym gruncie o rzadkim listowiu rzucające rozrzedzony cień i wtedy człowiek zmęczony, wyczerpany upałem, osłabiony, z gorączką i pragnieniem, nadejdzie ścieżką prowadzącą w jedną tylko stronę kierując się w stronę tego drzewa; wtedy człowiek o dobrym wzroku widząc go, może powiedzieć: „Ta osoba zachowuje się tak, jej maniery są takie, ścieżka którą obrała jest taka, że dojdzie do tego drzewa” i później widzi, że doszedł do tego drzewa i doświadcza tam wielu bolesnych uczuć.

40. (4). Badając umysł umysłem, rozumiem pewną osobę tak oto: „Ta osoba zachowuje się tak, jej maniery są takie, ścieżka którą obrała jest taka, że po rozpadzie ciała, po śmierci, pojawi się ona ponownie wśród istot ludzkich. I później niebiańskim okiem, co oczyszczone i przewyższające ludzkie widzę, że po rozpadzie ciała, po śmierci, pojawiła się ona ponownie wśród ludzi i doświadcza tam, wielu przyjemnych uczuć. Załóżmy, że jest drzewo rosnące na równym gruncie o gęstym listowiu rzucające gęsty cień i wtedy człowiek zmęczony, wyczerpany upałem, osłabiony, z gorączką i pragnieniem, nadejdzie ścieżką prowadzącą w jedną tylko stronę kierując się w stronę tego drzewa; wtedy człowiek o dobrym wzroku widząc go, może powiedzieć: „Ta osoba zachowuje się tak, jej maniery są takie, ścieżka którą obrała jest taka, że dojdzie do tego drzewa” i później widzi, że doszedł do tego drzewa i doświadcza tam wielu przyjemnych uczuć.

41. (5) Badając umysł umysłem, rozumiem pewną osobę tak oto: „Ta osoba zachowuje się tak, jej maniery są takie, ścieżka którą obrała jest taka, że po rozpadzie ciała, po śmierci, pojawi się ona ponownie w szczęśliwej destynacji, w niebiańskim świecie. I później niebiańskim okiem, co oczyszczone i przewyższające ludzkie widzę, że po rozpadzie ciała, po śmierci, pojawiła się ona ponownie w niebiańskim świecie i doświadcza tam niezmniejszających się przyjemnych uczuć. Załóżmy, że jest dom a w nim pokój na piętrze, wytapetowany, zamknięty, zabezpieczony belkami i z zamkniętymi oknami a w nim kanapa wyścielana matami, kocami i prześcieradłami, obłożona skórą jelenia z baldachimem z karmazynową poduszką pod głowę i nogi i wtedy człowiek zmęczony, wyczerpany upałem, osłabiony, z gorączką i pragnieniem, nadejdzie ścieżką prowadzącą w jedną tylko stronę kierując się w stronę tego drzewa; wtedy człowiek o dobrym wzroku widząc go, może powiedzieć: „Ta osoba zachowuje się tak, jej maniery są takie, ścieżka którą obrała jest taka, że dojdzie do tego domu” i później widzi, że doszedł do tego domu i doświadcza tam niezmniejszających się przyjemnych uczuć.

42. (6) Badając umysł umysłem, rozumiem pewną osobę tak oto: „Ta osoba zachowuje się tak, jej maniery są takie, ścieżka którą obrała jest taka, że przez osobistą realizację będzie trwać w wyzwoleniu umysłu i wyzwoleniu przez zrozumienie co bez skaz, przez wyczerpanie skaz”. I później niebiańskim okiem, co oczyszczone i przewyższające ludzkie widzę, że przez osobistą realizację wkroczyła i trwa w wyzwoleniu umysłu i wyzwoleniu przez zrozumienie co bez skaz, przez wyczerpanie skaz i doświadcza niezmniejszających się przyjemnych uczuć. Załóżmy, że jest staw z czystą, przyjemną zimną wodą, przeźroczysty wodą, o łagodnych brzegach i uroczym nieopodal rosnącym lesie i wtedy człowiek zmęczony, wyczerpany upałem, osłabiony, z gorączką i pragnieniem, nadejdzie ścieżką prowadzącą w jedną tylko stronę, kierując się w stronę tego stawu; wtedy człowiek o dobrym wzroku widząc go, może powiedzieć: „Ta osoba zachowuje się tak, jej maniery są takie, ścieżka którą obrała jest taka, że dojdzie do tego stawu” i później widzi, że człowiek ten doszedł do tego stawu, okapał się i napił i zrelaksował, uwolnił od zmęczenia i gorączki i wyszedł ze stawu i siedzi lub leży w lesie doświadczając niezmniejszających się przyjemnych uczuć. Takie jest pięć rodzajów destynacji.

43. Sariputto jeżeli ktokolwiek wiedząc i widząc mnie tak, powie: „Mnich Gotama nie posiada rozróżnienia wartego wiedzy i wizji szlachetnych (to jest) wyższej niż ludzki stan. Mnich Gotama naucza Dhammy (zaledwie) ukutej przez ludzką myśl, podążając swą własną linią dociekań tak jak mu się to przedstawia i ktokolwiek jest pouczony w tej Dhammie ku swojej korzyści doprowadza go to (tylko) właściwie do wyczerpania u niego cierpienia, gdy ją praktykuje (ale do niczego więcej)” to (znajdzie się) w piekle, chyba, że porzuci te stwierdzenie i ten (stan) umysłu i odwoła ten pogląd. Tak jak mnich doskonały w cnocie, koncentracji i zrozumieniu będzie się cieszył tutaj i teraz finałową wiedzą, tak też (stanie się) w tym przypadku, powiadam, że zostanie doprowadzony do piekła, chyba, że porzuci te stwierdzenie i ten (stan) umysłu i odwoła ten pogląd.

44. Sariputto, mam bezpośrednią wiedzę o czterech czynnikach świętego życia jako ten kto je przeżył. Praktykowałem ekstremalny ascetyzm, odosobnienie, gruboskórność i skrupulatność.

45. Taki był mój ascetyzm, że chodziłem nago, odrzucając konwencje, liżąc moje ręce, nie przychodząc gdy zawołany, nie zatrzymując się gdy zawołany, nie akceptując przyniesionej rzeczy, lub rzeczy specjalnie zrobionej, lub zaproszenia, nie przyjmowałem niczego z naczynia, niczego z miski, przez próg, przez patyk, przez tłuczek, od dwóch jedzących razem, od kobiety z dzieckiem, od kobiety karmiącej (gdzie) kobieta kładła się z mężczyzną, stamtąd gdzie jedzenie było zbierane do dystrybucji, gdzie pilnował pies, stamtąd gdzie brzęczały muchy, nie akceptowałem ani ryby ani mięsa, nie piłem likieru, wina czy sfermentowanego napoju. Utrzymywałem zasadę jeden dom jedna łyżka jedzenia, dwa domy, dwie łyżki jedzenia ... siedem domów, siedem łyżek jedzenia. Żyłem zjadając z jednego małego talerzyka, z dwóch ... z siedmiu małych talerzyków dziennie. Przyjmowałem jedzenie raz dziennie, raz na dwa dni ... raz na siedem dni i tak dalej aż do jednego posiłku na dwa tygodnie. Trwałem utrzymując praktykę przyjmowania jedzenia z określonymi przerwami, byłem zjadaczem zieleniny, czy dzikiego ryżu, mchu, ryżowych łusek czy mąki sezamowej, czy trawy, czy krowiego łajna. Żyłem o leśnych korzeniach czy owocach opadłych z drzew. Ubierałem się w konopie czy konopie zmieszaną z tkaniną, w całun, w wyrzucone szmaty, w korę drzew, w skórę antylopy, w trawę kusa, w wełnę z włosów głowy, w zwierzęcą wełnę, w sowie skrzydła. Byłem wyrywającym włosy i brodę utrzymującym praktykę wyrywania włosów i brody. Byłem ciągle stojącym, odmawiającym siedzenia, poświęcającym się utrzymywaniu pozycji kucniętej. Byłem używającym materaców ze szpikulców, robiłem materace ze szpikulców jako moje łoże. Trwałem utrzymując praktykę trzykrotnego obmywania się w nocy. Taki był mój ascetyzm.

46. Taka była moja gruboskórność, że jak pień drzewa przez lata akumuluje nowe słoje i powiększa się, tak też kurz i bród akumulował się i narastał przez lata na moim ciele. Nigdy nie pojawiła się u mnie myśl: „Ach zetrę ten kurz i brud z mojej ręki”, lub „Niech ktoś inny zetrze ten kurz i brud z mojej ręki” – nigdy nie pojawiła się u mnie taka myśl. Taka była moja gruboskórność.

47. Taka była moja skrupulatność, ze byłem zawsze uważny krocząc w przód i cofając się w tył, tak bardzo, że byłem pełen litości nawet co do kropli wody, tak oto: „Niech nie skrzywdzę drobnych oddychających rzeczy żyjących w szczelinach ziemi”.

48. Takie było moje odosobnienie, że odchodziłem do pewnego lasu i tam przebywałem. Kiedy widziałem pasterza krów czy pasterza owiec lub kogoś zbierającego trawę lub patyki czy drwala, uciekałem z gaju do gaju, z gęstwiny do gęstwiny, z zagłębienia do zagłębienia, z pagórka na pagórek; dlaczego tak było? By mnie nie zobaczono i abym ja ich nie widział. Tak jak urodzony w lesie jeleń widząc ludzkie istoty ucieka z gaju do gaju, z gęstwiny do gęstwiny, z zagłębienia do zagłębienia, z pagórka na pagórek tak też gdy widziałem pasterza krów czy pasterza owiec lub kogoś zbierającego trawę lub patyki czy drwala, uciekałem z gaju do gaju, z gęstwiny do gęstwiny, z zagłębienia do zagłębienia, z pagórka na pagórek.

49. Zachodziłem na czworaka do stodół gdy bydło zostało wyprowadzone i pasterze je opuścili i karmiłem się łajnem ssących mleko jagniąt. Tak długo jak starczało mojego własnego kału i moczu, odżywiałem się moim kałem i moczem. Tak wielkie było moje odchylenie w odżywianiu się.

50. Odchodziłem do jakiegoś napawającego strachem gaju i tam przebywałem – w gaju napawającym strachem tak, że normalnie postawiłby on dęba włosy temu kto nie jest wolny od pożądania. Przebywałem w nocy na otwartym powietrzu i w ciągu dnia w gaju gdy nadchodzą te zimne, wietrzne noce podczas ośmiu dni przymrozkowej przerwy. Przebywałem w ciągu dnia na otwartym powietrzu i w nocy w gaju podczas ostatniego miesiąca gorącego sezonu. I tam przyszły mi do głowy strofy nigdy przedtem niesłyszane:

Zmrożony przez noc, przypalany za dnia

Samotny w napawających strachem gajach

Nagi, bez ogniska by przy nim usiąść

Mimo to Pustelnik nie ustaje w poszukiwaniach.

51. Spałem na terenach cmentarnych z kośćmi umarłych jako poduszka. I chłopcy pastuchy przychodzili i pluli na mnie, oddawali mocz na mnie, obrzucali mnie błotem i wkładali patyki do uszu. Jednak nigdy nie doznałem powstania w moim umyśle złych myśli o nich. Takie było moje przebywanie w równowadze.

52. Sariputto, są pewni pustelnicy i bramini których teoria i pogląd są takie: „Do oczyszczenia dochodzi przez pokarm” i mówią oni „jedzmy owoce kola” i jedzą oni owoce kola i piją oni napój z owoców kola i robią oni wiele rodzajów potraw z owoców kola. Mam bezpośrednią wiedzę o jedzeniu pojedynczego owocu kola w ciągu dnia. Ale Sariputto, możesz pomyśleć, że owoc kola tamtego czasu był większy, lecz nie powinieneś tak uważać, owoc kola był wtedy tego samego rodzaju jak teraz. Przez odżywianie się pojedynczym owocem kola w ciągu dnia, moje ciało osiągnęło stan ekstremalnego osłabienia. Z powodu jedzenia tak mało moje członki stały się jak połączone segmenty winorośli czy bambusa. Z powodu jedzenia tak mało moje plecy stały się jak grzbiet wielbłąda. Z powodu jedzenia tak mało mój kręgosłup stał się jak sznur korali. Z powodu jedzenia tak mało moje żebra wystawały na zewnątrz jak wymizerowane krokwie starego spichlerza bez dachu. Z powodu jedzenia tak mało błysk moich oczu pogrążył się tak głęboko jak błysk wody w głębokiej studni. Z powodu jedzenia tak mało skóra na mojej głowie wyschła i uschła jak zielona trawa wysycha i usycha na wietrze i w słońcu. Z powodu jedzenia tak mało jeżeli dotykałem skóry na żołądku natrafiałem też na kręgosłup, jeżeli dotykałem kręgosłupa natrafiałem na skórę na żołądku. Z powodu jedzenia tak mało gdy oddawałem mocz czy opróżniałem jelita, upadałem tam na twarz. Z powodu jedzenia tak mało jeżeli próbowałem ulżyć swemu ciału pocierając swe członki moimi rękami, włosy przegniłe jak i ich korzenie, odpadały od mojego ciała gdy się pocierałem.

53. Sariputto, są pewni pustelnicy i bramini których teoria i pogląd są takie: „Do oczyszczenia dochodzi przez pokarm” i mówią oni „jedzmy fasolę” ...

54. Sariputto, są pewni pustelnicy i bramini których teoria i pogląd są takie: „Do oczyszczenia dochodzi przez pokarm” i mówią oni „jedzmy sezam” ...

55. Sariputto, są pewni pustelnicy i bramini których teoria i pogląd są takie: „Do oczyszczenia dochodzi przez pokarm” i mówią oni „jedzmy ryż” i jedzą oni ryż i piją oni napój z ryżu i robią oni wiele rodzajów potraw z ryżu. Mam bezpośrednią wiedzę o jedzeniu pojedynczego ziarna ryżu w ciągu dnia. Ale Sariputto, możesz pomyśleć, że ziarno ryżu tamtego czasu było większe, lecz nie powinieneś tak uważać, ziarno ryżu było wtedy tego samego rodzaju jak teraz. Przez odżywianie się pojedynczym ziarnem ryżu w ciągu dnia, moje ciało osiągnęło stan ekstremalnego osłabienia. Z powodu jedzenia tak mało moje członki stały się jak połączone segmenty winorośli czy bambusa. Z powodu jedzenia tak mało moje plecy stały się jak grzbiet wielbłąda. Z powodu jedzenia tak mało mój kręgosłup stał się jak sznur korali. Z powodu jedzenia tak mało moje żebra wystawały na zewnątrz jak wymizerowane krokwie starego spichlerza bez dachu. Z powodu jedzenia tak mało błysk moich oczu pogrążył się tak głęboko jak błysk wody w głębokiej studni. Z powodu jedzenia tak mało skóra na mojej głowie wyschła i uschła jak zielona trawa wysycha i usycha na wietrze i w słońcu. Z powodu jedzenia tak mało jeżeli dotykałem skóry na żołądku natrafiałem też na kręgosłup, jeżeli dotykałem kręgosłupa natrafiałem na skórę na żołądku. Z powodu jedzenia tak mało gdy oddawałem mocz czy opróżniałem jelita, upadałem tam na twarz. Z powodu jedzenia tak mało jeżeli próbowałem ulżyć swemu ciału pocierając swe członki moimi rękami, włosy przegniłe jak i ich korzenie, odpadały od mojego ciała gdy się pocierałem.

56. Jednak Sariputto przez takie zachowanie, przez taką praktykę, przez takie podejmowanie się trudnych wyczynów nie osiągnąłem rozróżnienia wartego wiedzy i wizji szlachetnych wyższego niż ludzki stan. Dlaczego tak było? Ponieważ nie osiągnąłem tego szlachetnego zrozumienia które gdy osiągnięte będąc szlachetnym i wyprowadzającym, prawidłowo wiedzie do wyczerpania cierpienia u tego kto je praktykuje.

57. Sariputto, są pewni pustelnicy i bramini których teoria i pogląd są takie: „Do oczyszczenia dochodzi przez koło odrodzin”. Ale nie jest możliwe by znaleźć koło odrodzin którego już nie przeszedłem dookoła w tej długiej podróży; z wyjątkiem bogów z czystych krain; gdybym przeszedł koło jako bóg w czystych krainach, nigdy już nie wróciłbym na ten świat.

58. Sariputto, są pewni pustelnicy i bramini których teoria i pogląd są takie: „Do oczyszczenia dochodzi przez (jakiś poszczególny rodzaj) odrodzin”. Ale nie jest możliwe by znaleźć rodzaj odrodzin gdzie się nie odrodziłem, z wyjątkiem bogów z czystych krain; gdybym odrodził się jako bóg w czystych krainach, nigdy już nie wróciłbym na ten świat.

59. Sariputto, są pewni pustelnicy i bramini których teoria i pogląd są takie: „Do oczyszczenia dochodzi przez (jakiś poszczególne) przebywanie”. Ale nie jest możliwe by znaleźć rodzaj przebywania gdzie bym nie przebywał, z wyjątkiem bogów z czystych krain; gdybym przebywał jako bóg w czystych krainach, nigdy już nie wróciłbym na ten świat.

60. Sariputto, są pewni pustelnicy i bramini których teoria i pogląd są takie: „Do oczyszczenia dochodzi przez ofiarę”. Ale nie jest możliwe by znaleźć rodzaj ofiary, która już nie była przeze mnie dokonana w tej długiej podróży, zarówno gdy byłem walecznym królem o namaszczonej głowie jak i braminem o wielkich posiadłościach.

61. Sariputto, są pewni pustelnicy i bramini których teoria i pogląd są takie: „Do oczyszczenia dochodzi przez czczenie ognia”. Ale nie jest możliwe by znaleźć rodzaj ognia, który już nie został przeze mnie uczczony w tej długiej podróży zarówno gdy byłem walecznym królem o namaszczonej głowie jak i braminem o wielkich posiadłościach.

62. Sariputto, sa pewni pustelnicy i bramini których teoria i pogląd są takie: „Tak długo jak ten dobry człowiek jest ciągle młodym czarnowłosym chłopcem obdarzonym błogosławieństwem młodości, w pierwszej fazie życia, tak długo jest on o doskonałym i jasnym zrozumieniu. Ale kiedy ten dobry człowiek jest stary, wiekowy, obarczony latami, zaawansowany w życiu, po dojściu do ostatniego etapu, będąc po osiemdziesiątce, dziewięćdziesiątce, setce, wtedy jego jasność rozumowania jest zgubiona”. Teraz jestem stary, wiekowy, obarczony latami, zaawansowany w życiu, po dojściu do ostatniego etapu, mój wiek osiągnął osiemdziesiąt lat. I przypuśćmy, że mam czterech uczniów o okresie życia stu lat, doskonałych w uważności, pamięci i jasności zrozumienia. Tak jak dobrze wyposażony i wytrenowany łucznik, po odbyciu praktyki i przećwiczeniu mógłby z łatwością strzelić w czubek palmy – załóżmy, że będą oni równi co do doskonałości w uważności, rozwadze, pamięci i jasności zrozumienia. - i załóżmy, że bez przerwy będą mi zadawać pytania o Cztery Szlachetne Prawdy i że będę im odpowiadał gdy zapytany i oni zapamiętają każdą moją odpowiedź i nigdy nie zadają tego samego pytania czy nie zatrzymają się, z wyjątkiem na jedzenie, picie, żucie, oddanie moczu i opróżnianie jelit czy na odpoczynek by usunąć senność i zmęczenie; ciągle jednak ekspozycja Tathagaty o Dhammie, jego objaśnianie czynników Dhammy i jego odpowiedzi na pytania będą niewyczerpane. Ale w międzyczasie tych czterech uczniów z ich zakresem życia stu lat, ich zakresem stu lat życia, umrze po osiągnięciu stu lat. Sariputto, nawet jeżeli musiałbyś nieść mnie na łóżku, ciągle nie będzie zmiany w jasności zrozumienia Tathagaty.

63. Słusznie mówiąc, gdyby to powiedzieć o kimś: „Istota nie podległa złudzeniu pojawiła się na świecie dla dobra świata, dla dobra i szczęścia wielu, z litości dla świata, dla korzyści, dobra i szczęścia bogów i ludzi”, to o mnie w rzeczy samej tak słusznie należałoby powiedzieć.

64. Przy tej okazji czcigodny Nagasamila stał za Zrealizowanym, wachlując go. Wtedy powiedział on do Zrealizowanego: „To cudowne, to wspaniale. Gdy tak słuchałem tej rozprawy stanęły mi włosy na moim ciele. Czcigodny Panie, jaka jest nazwa tej rozprawy o Dhammie?” „Co do tego Nagadamila, możesz zapamiętać tę rozprawę jako Rozprawę Stawiającą Włosy”. Oto co powiedział Zrealizowany. Czcigodny Nagasamila był zadowolony i ucieszony słowami Zrealizowanego.